Wiało wczoraj wieczorem okrutnie... nie mogę wtedy spać, jak wiecie, więc obawiałam się nocy, ale na szczęście nie było najgorzej.
W takie dni myślę o czymś przyjemnym, np. o Neapolu, w którym dziewczyny uczęszczają na kurs samooobrony.
Albo podglądam, jak zrobić idealne cappuccino w domu. Mamy taki mały spieniacz mleka, ale ten przyrząd, który demonstruje urocza 6-latka, na pewno jest dużo efektywniejszy.
Marzę też o tym, by zwiedzić Muzeum Lodów w Bolonii - czy ktoś był? Proszę mnie zabrać!
A może popracuję w ogrodzie w zamian za nocleg? Bo takie rzeczy się podobno dzieją w tym ogarniętym kryzysem kraju. A skoro mowa o kryzysie... Informacja z jesieni 2012 roku pochodzi, ale cieszy. Bo mnie cieszy wszystko, co związane z rowerami i Włochami. A gdy mowa o wyższości roweru nad autem, to automatycznie zaczynam się rozpływać...
Jakoś mi dzisiaj tak zimno, dogrzewam się herbatą z miodem, myślę o risotto, które przygotuję na obiad i wyleguję się z Alice Munro w łóżku. Wciąga, ale.. przecież wiedziałam, że mnie pochłonie bez reszty. Cudownie pisze. Bez ozdobników, trafia w sam środek. Czekałam na nią.
Miłego weekendu, ja zdrowieję do reszty. A za chwilę Kurosawa na TVP Kultura!