Architecture in Helsinki- ale była impreza! Dla mnie minusem co prawda był fakt, że zagrali dużo kawałków z tych nowszych płyt, a ja jednak zamiast modern disco wolę rock w ich wykonaniu, no ale dużo pozytywnej energii złapaliśmy wczoraj. Nie mogłam potańczyć, jak np przy Manu Chao, bo był trochę za duży ścisk, ale przyjemnie się pobujaliśmy ;) Macie jeszcze nagranie "Wandering stars" z poznańskiego koncertu Portishead, o którym pisałam. W poprzednim poście umieściłam wykonanie z innego koncertu.
Poprzedni tydzień był bardzo krótki, dlatego zabieram się do zaległości z włoskiego. No i do biegania- w tym tygodniu naprawdę nie było jak ani kiedy. Po powrocie z pracy przygotowywaliśmy obiad, po nim drzemka, a potem kawa i rowerami śmigaliśmy na koncerty. Wracając w okolicach północy lub, jak w piątek, 1 godziny, zjadaliśmy kanapkę i padaliśmy na łóżko. Poranki były trudne, dość ciężko pedałowało się do pracy.
Oriana Fallaci "Siła rozumu"- każdy z nas wie, z jakich tytułów znana jest ta włoska dziennikarka. Książkę polecam. Jeśli ktoś nie wie, o czym jest, to zaznaczę tylko, że o islamie. Krytycznie. Fallaci pisze to, co większość z nas myśli, ale boi się powiedzieć. Dużo kontrowersji wzbudziła, co jest zrozumiałe, a jednocześnie płynie z niej jasny i oczywisty wniosek o micie projektu multi-kulti. Książka jest z 2004 roku, cały czas bardzo aktualna. Właśnie czekam na jej pierwszą, najgłośniejszą książkę, "Wściekłość i duma". Bardzo, ale to bardzo lubię czytać Fallaci.
Trzy miesiące temu kupiliśmy w Grouponie kupon do włoskiej restauracji "Mollini" za 30zł, o wartości 60zł. Wiedzieliśmy, dokonując zakupu, że dołożymy do 100zł z pewnością, bo to dość drogie miejsce, ale pomyśleliśmy, że i tak się opłaca, a okazja będzie (jak wtedy planowaliśmy), bo będziemy świętować obronę Michała. Na razie świętujemy koniec jego pracy (w środę w końcu zawiezie ją do Łodzi), obrona pewno wkrótce ;) W poprzedni poniedziałek zadzwoniliśmy, by zarezerwować stolik, ale oczywiście jest więcej takich, jak my- najbliższy wolny termin to wtorek o 20, usłyszeliśmy. I nieważne, że kupon obowiązuje do 4.07. Pani powiedziała, że go uwzględnią ;) Więc jutro idziemy jeść. Nie odpuszczę owoców morza ani tiramisu pewnie ;)
W sobotę spontanicznie podjęliśmy decyzję o zwołaniu mini imprezy u nas. Miało być spokojnie, zaprosiliśmy dosłownie kilka osób, dopóki nie wpadłam na pomysł RUMBUZ Party. Tak, było bardzo gorąco tego dnia, więc wydało mi się to idealną myślą. 3/4 butelki rumu wlaliśmy do arbuza, w którym wcześniej wydrążyliśmy dziurę. Dobrze schłodzony podawaliśmy w miseczkach, jak zwykle jem arbuza (a nie w kawałkach, z których się wygryza cząstki, jak to robi większość ludzi). Tak. Jest moc. Siedząc na balkonie, nie słyszeliśmy pierwszego dzwonka. Po drugim pobiegłam otworzyć. A tam powitał mnie pan z ochrony z informacją, że są skargi o hałas na balkonie. Ojoj! Na mnie?! Gonię Michała, jak tylko mocniej tupnie, by nie przeszkadzać sąsiadom, a tu proszę... Wstyd, wstyd, a najgorsze, że nie wiem, którzy to sąsiedzi- zaniosłabym ciasto. Nikt z nas nie zauważył, że już północ i tak krzyczymy... Ale oprócz arbuza było też spaghetti aglio e oglio, jedno z naszych ulubionych.
Kaca wynagrodziliśmy sobie w niedzielę zakupami oraz fasolką po bretońsku ;)
Kaca wynagrodziliśmy sobie w niedzielę zakupami oraz fasolką po bretońsku ;)
Parola del giorno: soffocare- dusić
Anni fa rimasi chiuso nell’ascensore per ore ed ore che mi mancava l’aria e quasi soffocavo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz