makaron z anchois |
Ano, przedostatnie urodziny przed zmianą kodu już minęły.
Szkoda, że w łóżku, bez rodziny, bez wina (antybiotyk...), ale miło, że z Michałem, przy pysznym obiedzie. Wyjęłam z naszych włoskich zapasów makaron (uwielbiam go! cudownie płaski!) i absolutnie ukochane anchois. Resztę widzicie. Najprostsze, co może być, jeden z moich ulubionych makaronów. No dobrze, chyba jednak ulubiony.
Był nawet kawałek tortu. I był prezent. Książka Maraia, och jak bardzo chciałam! Jak on wie.
Zwolnienie dostałam okrutnie długie, aż do 22.01 włącznie, bo 2 dni po skończeniu antybiotyku mam jeszcze siedzieć w domu. To straszne, bo powoli odzyskuję siły, a jestem tu zamknięta...
Sporo czytam, dużo śpię, oglądam po 3 filmy dziennie, nadrabiając zaległości i czyszcząc dysk. O tym wkrótce.
Jak dobrze, że są koty, które mnie pilnują - w przerwach regularnej bitwy. Bajka go przestała terroryzować, Joker wychodzi, za kilka dni go wyprowadzimy z sypialni, jest dobrze - szybciej się dotarły, niż myślałam, że to nastąpi.
Czuję się trochę staro (naprawdę! przejdzie mi pewnie po 30stce), ale jestem bardzo szczęśliwa, że mam tę starość z kim dzielić, poza tym jesteśmy (Względnie) zdrowi oboje. Koty też.
Kaszląc, popijając herbatę z miodem, pozdrawiam. Odezwę się wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz