Tak długo go nie było. Od listopada? Czy od grudnia? Aż trudno uwierzyć, że tak się zaniedbaliśmy. A przecież należy do grupy osób, o których mieliśmy dbać, tak się umówiliśmy, robiąc jakiś czas temu czystkę wśród pseudo znajomych, eliminując tych, którym na nas nie zależy i z którymi nic już nas nie łączy. Wolę mniej, ale lepszych wokół siebie.
Przywiózł nam prezenty gwiazdkowe i urodzinowy zaległy. A my nic. Głupia szarlotka sypana, która nie wyrosła, bo miała za dużo soku z jabłek. I lody do tego. A on i tak chwali, bo zawsze chwali, a ja wiem, że zawsze na wyrost ;)
J, wpadnij jeszcze przed świętami, proszę. Joker Cię polubił :)
Przepis na szarlotkę na sypko znajdziecie tu. Baaardzo prosty :)
Dla leniwych, moja wersja:
SZARLOTKA SYPANA
1 szklanka mąki
1 szklanka kaszy manny
niewiele ponad połowę szklanki cukru
1,5 łyżeczki cynamonu
szczypta soli
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1/3 kostki masła
1,5 kg jabłek
1.
W misce mieszamy ze sobą przesianą mąkę, kaszę, cukier,
proszek, sól i cynamon.
2.
Jabłka obieramy, ucieramy na tarce jarzynowej.
3.
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni.
4.
Foremkę o średnicy 22 cm smarujemy masłem.
5.
Jej dno wysypujemy 1/3 suchych składników.
6.
Na to wykładamy połowę jabłek, które następnie
przykrywamy 1/3 suchych składników. Nakładamy na nie jabłka i kończymy
posypując resztą suchych składników.
7.
Masło ścinamy nożem i kładziemy na wierzch.
8.
Pieczemy około 50 minut. Studzimy lekko przed pokrojeniem. Podajemy na ciepło, z lodami waniliowymi.
A teraz spadam kończyć pstrąga tęczowego. Dziś wypchany plastrami cytryny i posiekanym koperkiem. Pieczony. Podany z kaszą gryczaną.
Dobrego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz