Agata jest niezrównana w wymyślaniu menu!
Carpaccio z buraków ze szpinakiem i fetą to absolutny hit imprezy! Z pewnością będę to powtarzać. Zresztą... możecie się tego spodziewać na parapetówie, zapowiadam ;)
Do tego były muffiny czekoladowe z brzoskwiniami, sałata, pasta fasolowa, w której maczaliśmy bagietkę i marchewkę pokrojoną w słupki, guacamole zrobione przez Michała, gazpacho, przekąski przyniesione przez Agę i Gabora, na koniec zapiekanka z porem i lazurem, którą zrobiła Natalia... Było naprawdę pysznie. I było bardzo dużo wina, które piłyśmy z Agatą w kuchni od 14. Za wcześnie. I tu nastąpiła klamerka, maleńka. Na parapecie, 3,5 roku temu, poszłam spać przed 22. Na pożegnalnej imprezie również do ciszy nocnej nie dotrwałam i cichutko usunęłam się do sypialni...
Metry opite (Agaty też!), teraz czekamy na decyzję banków.
W niedzielę zjedliśmy jajecznicę z awokado, wypiliśmy pyszną kawę i pojechaliśmy na szybką wycieczkę do zoo. Po powrocie zjedliśmy resztki z imprezy, makaron sprzed imprezy i wyprawiliśmy Agatę do Warszawy. To był naprawdę cudowny weekend. Minął już cały tydzień, a ja wciąż mam w sobie energię, którą zostałam wtedy naładowana. Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio tak udało mi się oderwać od pracy i innych stresów. Agato, przyjeżdżaj częściej!
Balkonowy chill |
Dyskusje trwały od późnego popołudnia do rana... |
Węgierska ekipa |
Ale chill! I kilka znajomych twarzy widzę - proszę je uściskać przy najbliższej nadającej się okazji! ;) A jedzonko...mrrrr... szczególnie zaintrygowało mnie to carpaccio z buraków...Pamiętam jak zachodziłam w głowę nad menu nad swoją parapetówą...a tu prosz... zdrowo i smacznie! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA parapet jeszcze przed nami... Co to będzie, co to będzie... ;)
OdpowiedzUsuń