Od tygodnia trochę inaczej żyjemy. Stres, emocje, ale trochę już zeszło z nas, muszę przyznać...
W piątek podpisaliśmy umowę przedwstępną z notariuszem, wpłaciliśmy zadatek. Teraz czekamy na decyzje banków (wnioski kredytowe składamy do 4). Nasz doradca twierdzi, że nie powinno być problemów. Chcę mu wierzyć ;)
A było tak... mieszkanie na Rusa, które wyglądało jak marzenie i jest za naszym blokiem, zostało sprzedane, zanim zdążyliśmy je obejrzeć. Kolejne na os. Czecha było super, tylko okazało się, że nie ma księgi wieczystej, więc zupełnie nas przestało interesować. Następnie wydawało się, że znaleźliśmy idealne mieszkanie na os. Zwycięstwa. Właściciele w pełni urządzone je zostawiają, fajna lokalizacji - blisko centrum, cytadeli. Ale jednak coś nam nie pasowało - bardzo nas popędzali, nie chcieli nic a nic zejść z ceny... Dzień przed podpisaniem umowy przedwstępnej się wycofaliśmy. Potem trochę zwolniliśmy na 3 tygodnie, ponieważ miałam bardzo dużo pracy (siedziałam w biurze po 12-14h...). Kiedy ponownie zaczęliśmy szukać, codziennie przeglądać oferty, dzwonić, negocjować... Nie było łatwo. Założyliśmy, że przez 2 miesiące będziemy szukać na Ratajach, a potem zobaczymy.
Ofert naprawdę było mało.
O takich, które nas zniechęciły po obejrzeniu, nie chce mi się nawet pisać...
I nagle... bang! Jest! Tu, na Ratajach, 300 m od Malty, pod lasem, na osiedlu, którego nie brałam pod uwagę, bo ceny raczej wysokie. Ale właścicielom się spieszy, bo przeprowadzają się do większego i mają już nagrane wszystko - muszą tylko sprzedać to, by podpisać umowę o nowe.
W sobotę 2 tygodnie temu je oglądaliśmy, w poniedziałek jeszcze raz - podjechali rodzice, by podotykać ścian i takie tam ;) Trochę udało się nawet ponegocjować i teraz czekamy... :)
A Wy trzymajcie kciuki. Chcemy się tam wprowadzić do końca września.
A! Jakoś tak wszystko nam się ładnie układa... Mamy nawet następcę na nasze wynajmowane mieszkanie, więc nie muszę się martwić o to, że będziemy płacić podwójny czynsz.
Uciekam pić wino i rozmawiać o kuchni - bo kilka rzeczy będziemy tam robić. Nie musimy, ale stwierdziliśmy, że jak nie zrobimy tego od razu, to zostaniemy tak na kilka lat. Robimy więc kuchnię, podłogę w 2 pokojach i malujemy ściany. I mamy kilka koncepcji i nie możemy się zdecydować... Najważniejsze jednak, że mamy podobny gust i (chwilowo!) nie ma wojny o kolor ścian, wystrój kuchni itd... Jesteśmy tak dopasowani, że to aż nudne! ;)
Informacyjnie: 53 m, 3 pokoje, spory balkon (miejsce na zioła!), 2.piętro, piwnica 7,5 mkw (dużo miejsca na słoiki!) i Malta pod nosem... Cudownie!
Dokładnie tak, jak chcieliśmy. Trochę jak sen... ;)
gratulacje!!!! ściskamy :*
OdpowiedzUsuńjeszcze nie przyjmujemy gratulacji. Dopiero po pierwszej pozytywnej odpowiedzi z banku ;)
OdpowiedzUsuńale i tak fajnie, nie? ;>