run-log.com

niedziela, 3 lutego 2013

I na BUDMIE włoski się przyda

Trudny tydzień za mną. Podczas targów BUDMA, gdzie moja firma się wystawiała, zostałam poproszona o odbiór z lotniska najważniejszego gościa imprezy, architekta Carlo Santambrogio, twórcy projektu słynnego szklanego domu.

Miałam z nim jechać busem i po drodze umilać mu czas pogawędką w ojczystym języku.
Nie było łatwo, ponieważ pytał np. o sytuację gospodarczą w Polsce, który segment najbardziej moim zdaniem odczuwa kryzys, a także czy moim zdaniem katastrofa smoleńska była wypadkiem... Zmroziło mnie. Tak, zapytał bez cienia uśmiechu, nic. Wybrnęłam dyplomatycznie, ponieważ nigdy nie wiemy, na kogo trafimy, prawda?

A oszołomów wokół nas nie brakuje. By the way, ważny tekst. Krew mnie zalewa. Naprawdę w tym kraju nie można dać prawa wyboru ludziom? Można kochać tylko tak, jak konserwatyści każą? Kato-psychole. Mam już serdecznie dość.

Ale wróćmy do tematu... Oczywiście, jak to ja, potwornie się stresowałam. Oczywiście zupełnie niepotrzebnie. Cieszę się, że włoski się przydał, bo nie liczyłam na to w tej firmie. Dostałam mobilizującego kopa, by dalej się uczyć, by było lepiej, niż jest.

Wybaczcie, że nie pisałam, ale stres... Poza tym wczoraj miałam potworną migrenę... Ok, o tym, co wczoraj, w następnym wpisie. Soon, promise!

Ruszam do duolingo!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz