run-log.com

niedziela, 18 sierpnia 2013

Klamerka, czyli metry opite.

Tak się pięknie złożyło, że kiedy podpisaliśmy umowę przedwstępną, w Poznaniu była już Agata S. Popędziliśmy do Viva Pomodori na risotto z owocami morza, a potem na piwko gdzieś na Ratajczaka. W sobotę od rana zastanawialiśmy się, co przygotować dla kilkunastu osób, które mają wpaść wieczorem na ostatni balcon party w tym mieszkaniu...
 Agata jest niezrównana w wymyślaniu menu!

Carpaccio z buraków ze szpinakiem i fetą to absolutny hit imprezy! Z pewnością będę to powtarzać. Zresztą... możecie się tego spodziewać na parapetówie, zapowiadam ;)
Do tego były muffiny czekoladowe z brzoskwiniami, sałata, pasta fasolowa, w której maczaliśmy bagietkę i marchewkę pokrojoną w słupki, guacamole zrobione przez Michała, gazpacho, przekąski przyniesione przez Agę i Gabora, na koniec zapiekanka z porem i lazurem, którą zrobiła Natalia... Było naprawdę pysznie. I było bardzo dużo wina, które piłyśmy z Agatą w kuchni od 14. Za wcześnie. I tu nastąpiła klamerka, maleńka. Na parapecie, 3,5 roku temu, poszłam spać przed 22. Na pożegnalnej imprezie również do ciszy nocnej nie dotrwałam i cichutko usunęłam się do sypialni...

Metry opite (Agaty też!), teraz czekamy na decyzję banków.

W niedzielę zjedliśmy jajecznicę z awokado, wypiliśmy pyszną kawę i pojechaliśmy na szybką wycieczkę do zoo. Po powrocie zjedliśmy resztki z imprezy, makaron sprzed imprezy i wyprawiliśmy Agatę do Warszawy. To był naprawdę cudowny weekend. Minął już cały tydzień, a ja wciąż mam w sobie energię, którą zostałam wtedy naładowana. Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio tak udało mi się oderwać od pracy i innych stresów. Agato, przyjeżdżaj częściej!


Balkonowy chill





Dyskusje trwały od późnego popołudnia do rana...


Węgierska ekipa





2 komentarze:

  1. Ale chill! I kilka znajomych twarzy widzę - proszę je uściskać przy najbliższej nadającej się okazji! ;) A jedzonko...mrrrr... szczególnie zaintrygowało mnie to carpaccio z buraków...Pamiętam jak zachodziłam w głowę nad menu nad swoją parapetówą...a tu prosz... zdrowo i smacznie! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A parapet jeszcze przed nami... Co to będzie, co to będzie... ;)

    OdpowiedzUsuń