run-log.com

czwartek, 3 października 2013

Adoptujmy pszczołę!

Czy muszę wspominać, jak wiele znaczą dla nas pszczoły? Nie, nie będę Was zanudzać szkolną pogawędką. Mam dorosłych czytelników, którzy znają temat. Adoptujcie pszczoły, ja wzięłam pod swoje skrzydła 10. I tak uważam, że mało, ale trochę kasy mi miesięcznie "schodzi" na akcje charytatywne, bo albo jeże, albo koty z Agape Animali, albo coś innego... I wiecie, to niby niewielkie kwoty, ale tu 30 zł, tam 30 i się zbiera...


A postanowiłam Wam napisać o pszczołach, bo jestem przeziębiona i leżę i leczę się herbatą z miodem, zupą dyniową i napitkiem, który Michał mi przygotowuje wieczorami. 
Do gotującej się wody dodaje plasterki imbiru, po przestygnięciu dodaje sok z cytryny i 2 łyżki miodu. Wypiłam taki kubeł (ok 350ml) w łóżku, w dresie i skarpetkach i z każdym łykiem coraz szybciej odpływam, aż mi trzeba ten kubek wyjąc z dłoni i zaprowadzić do toalety, bo ciężki mi tam aż trafić. Nie wiem, na czym to polega, boję się pytać Michała, bo może mi dodaje jakiegoś alko ;)))

I tak leżę, czytam (kiedy głowa nie boli, bo głownie pęka, chyba to sprawka kataru) romansidło, które kupiłam w Biedronce za 9,90 (podobnie jak "Misery" S. Kinga ostatnio) i słucham nowej Edyty Bartosiewicz. Podoba mi się. Ale za wcześnie, by mówić więcej.

A jak tylko nabrałam popołudniu sił, wróciliśmy do tematu podłóg... Bo wciąż nie wiemy, czy panele, płytki czy parkiet w salonie. Ten ostatni za drogi raczej, płytki może za zimne, a panele... Jak wybrać te, które będą trwałe? I czy położymy je sami dobrze? Tzn technicznie rzecz ujmując, Michał, bo ja będę od karmienia i podawania kawy. 

Dobrze, kładę się spać powoli, by wyzdrowieć szybko. I czekam na dawkę napitku.


1 komentarz: