run-log.com

niedziela, 10 października 2010

Coming back to reality

AAAAAAAAAAA. Aż mnie wszystko swędzi, jak słyszę o maratonie. Czy naprawdę nigdy mi się nie uda? Jak tylko minie kaszel, wracam do marszobiegów- ciekawe, jak długo to potrwa, bo synoptycy straszą mrozem nawet do -30 już w listopadzie, w co moja mama akurat nie wierzy, bo mówi, że nasze koty nie przynoszą wcale myszy (w zeszłym roku po kilka dziennie- aż się wystraszyliśmy, że się potrują, no i zima była paskudna: mroźna i długa). Ciekawe, co to będzie.
 
W przyszłym tygodniu rusza włoski i mam nadzieję, że basen- w końcu! Muszę się tylko wykurować do końca...A znowu mnie boli gardło i znowu kaszlę. Tymczasem w tym roku miała startować rekordowa (również w Polsce- puszczam oko do Agaty z Warszawy!) liczba osób, ponad 5000. Było mniej, ale sam fakt, że CHCIELI.
Niebywałe, co się stało z naszym społeczeństwem, nie dość, że w tym roku nie było miejsca na ścieżkach rowerowych, to i w lasach wokół Malty dało się zauważyć spory tłok spowodowany liczbą biegaczy. Cudownie, ciekawe, co w przyszłym roku, bo maksymalnie chyba 6000 może startować w naszym maratonie, hehe.
 
Tak się bałam, że włoski nam odwołają z braku ludzi (musi być 5 os), bo z naszej ekipy zostałam sama z Elą (Hannie nie pasuje, Monika wybrała tenis i jogę i włoski we własnym zakresie, Agnieszka siedzi w Rzymie, Mirka nie może ze względów zawodowych, a pani Beata sprawdza konkurencję), a pani Grażyna pisze, że będą 2 grupy C1- sobotnia i tygodniowa! Bosko.
 
Urlop zakończony, studia ruszyły, za kilka dni również włoski, a w piątek wygrałam w Muzie podwójną wejściówkę na dzisiejszy pokaz w kinie Muza filmu "Dizajnerki" w ramach cyklu "Babska Muza". Wybieraliśmy się na ten film, więc zaproszenie spadło z nieba- do kieszeni chowamy 24zł, które zapłacilibyśmy za bilety ;) (seans odwołany z przyczyn technicznych, więc za to mamy sobie wybrać inny film- chyba padnie na Buddenbrooków w piątek ;)
Chciałam przez to wszystko powiedzieć, że wracamy do codzienności ;)
 
Dziś kotlety z kaszy i sera na obiad- całkiem ok ;). 
Pozdrawiam Agnieszkę Gabor i dziękuję za inspirację do puree z groszku ;)

Odpalamy Casanovę (włoskich akcentów ciąg dalszy), a później do łóżka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz