run-log.com

piątek, 29 października 2010

Vincere!

Va bene, 2 osoby się w ostatniej niemal chwili wykruszyły, ale to nic, najprościej było iść do kina 30minut przed seansem i zgarnąć tych, którzy na film o duce się wybierają, by zaproponować im tańszy bilet w ramach grupowego. I my skorzystamy, i oni. I tak właśnie zrobiliśmy ;) Co prawda tego dnia akurat wszyscy szli na Laskowika w sali obok i ostatecznie 10tej osoby nie znaleźliśmy, ale to nic. Stawiliśmy się w 9 osób, co i tak uważam za mały sukces, bo udało się zebrać ludzi aż z 4 grup z Dante Alighieri! A do tego osoby towarzyszące.
A sam film? Musimy brać pod uwagę, że to nie jest film o Mussolinim, lecz o miłości jego i Idy, kochanki- zaczęto o tym mówić dopiero 10 lat, stąd pewnie pomysł na film i jeśli potraktujemy film w tej właśnie kategorii- miłości duce i kobiety, która ostatecznie została doprowadzona do choroby psychicznej, to jest to film poprawny, ale daleko mu do doskonałości. Oceniam jednak dość wysoko mimo wszystko, na 7/10, głównie za aktorstwo- zadziwiająco świetne! Szczególnie głównej bohaterki o wdzięcznym imieniu (moja imienniczka;))) i nazwisku- Giovanna Mezzogiorno (południe dla niezorientowanych).

Przeczytajcie "Benito, ti amo".
Poza tym cieszę się niezmiernie, że wszystkim spodobał się pomysł wychodzenia do kina gromadą i każdy z Was wyraził chęć powtórnego spotkania pod tym pretekstem, więc czekajcie na znak Waszej animatorki, hehe ;)

Wracając dzisiaj do domu, wstąpiłam do Kina Muza po 2 bilety na Nieprzyzwoicie Tani Czwartek next week- bilety po 5zł, tym razem "Biała wstążka" Hanekego- podobno tak nie boli, jak jego słynne "Funny games" kto zna, wie, o czym mówię. To były 2 ostatnie bilety, w beznadziejnym pierwszym rzędzie...Ale później zorientowaliśmy się, że można kupić jeszcze przez internet tu i są jeszcze w 10.rzędzie- widocznie nie mają spójnego systemu, co dla nas jest korzystniejsze, więc te 2 bilety kupione przeze mnie zwrócę w kasie kina we wtorek ;)
Trailer do "Białej wstążki" obejrzyjcie. Reżyser jest...dziwny.

A dzisiaj wieczorem czas na "Lśnienie" Kubricka. Ach, Nicholson ;) Ale najpierw wstawię murzynka do piekarnika, o.


Pozdrawiam serdecznie Agatę, która przypomina mi o tym, że już dawno powinnam zacząć pisać pracę magisterską... Zazdroszczę zapału, weny i mobilizacji!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz