run-log.com

czwartek, 24 lutego 2011

Do widzenia, do jutra!

Udało mi się wygrać bilety na "Do widzenia, do jutra" Janusza Morgensterna. Nie wspominałam Wam chyba, że od dłuższego czasu kocham się skrycie w Cybulskim...? A od wczoraj i w Tuszyńskiej ;) Pełna sala- takie chwile pozwalają mi wierzyć w moich rówieśników. Jednak chcemy dobrego kina, bez popcornu, bez shitów. Sam reżyser miał się zjawić, ale oczywiście spotkanie odwołano z przyczyn technicznych. Nie liczyłam na to, że zobaczę na własne oczy TAKIEGO reżysera, więc zmiana planów nie zaskoczyła specjalnie.
Film genialny, z genialnym aktorstwem i genialną muzyką Krzysztofa Komedy. No i ten młody Romek Polański, hehe ;)
Cieszę się, że ktoś się zabrał za remasterowanie tych obowiązkowych dla prawdziwych kinomanów, filmów, bo mam dzięki temu okazję zobaczyć arcydzieła polskiej kinematografii w dobrej jakości, no i za jaką cenę... Wiecie, że ja zazwyczaj wygrywam bilety do kina, ale pamiętajcie, że jeśli zapiszecie się na newsletter Kina Muza (w praktyce wygląda to tak: podajecie swój adres mailowy na stronie- po prawej-, a Gosia Kuzdra z kina wysyła Wam raz w tygodniu repertuar i informację o nowościach oraz o promocjach dla newsletterowiczów w kawiarence Kina Muza), za bilet płacicie 12 zł (kupując go, wystarczy w kasie kina powiedzieć, że chcecie bilet newsletterowicza i podajecie swój mail). W innym wypadku ulgowy kosztuje 15zł, a normalny 18zł. Opłaca się? ;> Ja, królowa gratisów i promocji, polecam ;) A tu macie najlepszą scenę z wczorajszego filmu.
 
W dzisiejszym "Dużym Formacie" można przeczytać artykuł o Silvio (jutro wkleję, dzisiaj jest jeszcze niedostępny w internecie), wcześniej było kilka artykułów w turystycznej, które powinny nas zainteresować- o Friuli i o Sycylii. Poza tym w Palce Lizać było trochę też o Sycylii, a ostatnio o cannolli, które polecał Mauro. Wybaczcie poślizg, ale ostatnio biegam, biegam, biegam, czytam późno lub w pracy i nie mam kiedy Wam donieść o włoskiej prasie. Teraz powinnam być systematyczniejsza, choć notatki będą pewno krótsze, bo wczoraj zaczęłyśmy włoskiego kolejny semestr. Wciąż nazywamy się grupą C, mam nadzieję, że jesienią będzie można nas nazwać C2, o ile plany nam się nie zmienią w żaden sposób... ;) Wrażenia? Mój włoski jest w opłakanym stanie, choć przez okres ferii (4 tyg!) uczyłam się trochę, to nie było z kim pogadać face to face, stąd trochę blokad przy najczęściej używanych czasownikach. Ech. Dużo pracy jeszcze przede mną. Bardzo dużo.
 
Bawię się teraz, czytając "Zrób sobie raj" Szczygła. Pewnie wszyscy z Was już to przeczytali, u mnie poleżało trochę, aż właściwie dojrzało. Do polskiej literatury mam stosunek dość krytyczny. Kocham Iwaszkiewicza, a później długo nic. (ktoś mnie kiedyś zapytał "Majka, no co ty, kto teraz czyta Iwaszkiewicza?!". Cóż...) Głowacki, Stasiuk, Tokarczuk i cała reszta... Każde ich zdanie to nadęty balon, który lada chwila powinien wybuchnąć. Męczę się i nudzę nad ich książkami, nie zasługują na żadne nagrody, pisząc tymi modnymi teraz, krótkimi zdaniami. Bełkot. O totalnych beztalenciach i pseudopiosarzach typu Masłowska, nie wspomnę. Szczygieł pisarzem nie jest- nawet nie chce, by tak o nim mówiono. To dziennikarz, reportażysta. Czuję to, gdy go czytam, nie jest to literatura najwyższych lotów, ale nie ziewam, nie męczę się, zdania nie składają się z 3 słów, no i milion ciekawostek tam jest na temat naszych sąsiadów, Czechów. Bardzo dobrze napisane, naprawdę. życzę mu NIKE, bo nie wiem, kto tam zasłużenie to dostał w ostatnich latach, nagroda trochę na wyrost, moim zdaniem. Może dlatego, że nie ma komu jej przyznawać i muszą zawsze nagrodzić jakiś bełkot. Oczywiście w książce Szczygła najbardziej uderza zdystansowanie się Czechów do boga i religii, uderza w kontekście polskich fanatyków i wszystkich świętych (bo każdy w naszym kraju jest niezwykłym świętoszkiem...). Polecam!
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz