Ostatni "mój", bo kolejny już będzie trenera i mój ;)
Ten tydzień był wyjątkowo słaby, jak cały czerwiec zresztą...
Wtorek - 6,2 km, tempo 6:53/km
Sobota - 5 km, tempo 6:39/1km
Niedziela - 50 km ... na rowerze ;)
Razem: 11,5km
Tragicznie mało, wiem... ale albo padało, albo przez zmianę pogody nie wstałam. Trener już wie i mam nadzieję, że nie będzie krzyczał. Kolejny tydzień to już będzie plan treningowy ułożony przez niego. Jestem bardzo ciekawa, a Wy? ;)
WTOREK - 6.2 km
Niedziela - 50 km ... na rowerze ;)
Razem: 11,5km
Tragicznie mało, wiem... ale albo padało, albo przez zmianę pogody nie wstałam. Trener już wie i mam nadzieję, że nie będzie krzyczał. Kolejny tydzień to już będzie plan treningowy ułożony przez niego. Jestem bardzo ciekawa, a Wy? ;)
WTOREK - 6.2 km
Tempo konwersacyjne, oddech dość spokojny jak na bieg (może zbyt się oszczędzam?;))). Trochę czułam sztywność kości piszczelowej na początku, ale się szybko rozeszło.
Po biegu jak zawsze: nożyce (2x20 - obie nogi), brzuszki (3x20 6-9-6), squaty (3x20) i oczywiście solidne rozciąganie.
Po biegu jak zawsze: nożyce (2x20 - obie nogi), brzuszki (3x20 6-9-6), squaty (3x20) i oczywiście solidne rozciąganie.
Uda pod koniec czułam (z przodu, u góry - dwugłowy?), co mnie zaskoczyło, choć może nie powinno, bo uda to moja pięta Achillesowa właśnie, jak wiecie. Miałam dziwne wrażenie, że biegnę dość szybko - w ogóle znowu dostałam kolki (już wiem, dlaczego! Nagle przyspieszyłam). Okazało się, że cały bieg był wolniejszy, niż zwykle, nie wiem, skąd takie wrażenie.
SOBOTA - 5 km
SOBOTA - 5 km
Miało być 6 km, ale nie biegłam w piątek, więc aby się nie obciążać przed długim biegiem, zmniejszyłam kilometraż. Nie wiem, czy tez tak macie... Wybiegłam przed 8 rano, było juz duszno, gorąco (24st), ale czy to możliwe, że od gorąca tak się zmniejsza wydolność, że mnie bolą mięśnie i nie mam paliwa zupełnie? Zero siły na bieg! Musiałam do marszu przechodzić...
I znowu ćwiczenia po biegu + rozciąganie.
NIEDZIELA
No właśnie...
Miało być 12 km biegu, ale nie wstałam przez burzę, a potem było już za gorąco... Miałam takie wyrzuty sumienia (Michał też, bo miał 22 km biec), że wymyśliliśmy jakąś wycieczkę rowerową na poczekaniu. Bo wieczorem mecz, więc nie da rady inaczej... Przejechaliśmy prawie 50 km, wcale nie taką łatwą trasą, dojechaliśmy prawie do Tuczna (nad Jezioro Kowalskie) i nawet trochę popływałam. Jezioro średnie, kąpielisko małe, nieopodal jest podobno plaża dla nudystów... ;) Wciąż szukamy "naszego" jeziora. Następnym razem pojedziemy na weekend, wynajmiemy jakiś domek i już, w kilka osób, kto wie - może do tego Tuczna. Macie jakieś doświadczenia z tą częścią jezior w Wielkopolsce?
Wracam do meczu, licząc, że Włosi odrobią jakimś cudem.
I znowu ćwiczenia po biegu + rozciąganie.
NIEDZIELA
No właśnie...
Miało być 12 km biegu, ale nie wstałam przez burzę, a potem było już za gorąco... Miałam takie wyrzuty sumienia (Michał też, bo miał 22 km biec), że wymyśliliśmy jakąś wycieczkę rowerową na poczekaniu. Bo wieczorem mecz, więc nie da rady inaczej... Przejechaliśmy prawie 50 km, wcale nie taką łatwą trasą, dojechaliśmy prawie do Tuczna (nad Jezioro Kowalskie) i nawet trochę popływałam. Jezioro średnie, kąpielisko małe, nieopodal jest podobno plaża dla nudystów... ;) Wciąż szukamy "naszego" jeziora. Następnym razem pojedziemy na weekend, wynajmiemy jakiś domek i już, w kilka osób, kto wie - może do tego Tuczna. Macie jakieś doświadczenia z tą częścią jezior w Wielkopolsce?
Wracam do meczu, licząc, że Włosi odrobią jakimś cudem.
Bardzo fajny blog!I to jeszcze po sąsiedzku ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam z Poznania
zapraszam do siebie
www.pokonacsiebie.pl
;)
OdpowiedzUsuń