run-log.com

sobota, 3 kwietnia 2010

Jemy, pijemy, malujemy

Tak, jutro nasza pierwsza wielkanoc w domu, tzn nie do końca, bo rano jedziemy do jednych rodziców, później do drugich, ale wieczorem będziemy już u siebie, a ja będę robiła pierwszy żurek i białą zapiekaną w piwie. Szczególnie, że w poniedziałek popołudniu wpadnie do nas Sajo, więc muszę ich czymś wykarmić ;) Trzymajcie kciuki, żeby wyszło, bo wydaje mi się zbyt proste.. Ostatnio rzuciłam wyzwanie fasoli po bretońsku i wyszła lepiej, niż się spodziewałam, choć jeszcze troszkę twardawa.. Ale gotowała się całą godzinę, więc uznałam, że chyba wystarczy- teraz już wiem, że najwyraźniej nie. No i najważniejsze z moich ostatnich dokonań- murzynek, specjalnie dla Michała, który miał wczoraj urodziny (teraz już oboje jesteśmy ćwierćwieczni..). Ciasto nie urosło, ale smakuje wybornie ;) Cały dzień malujemy jajka, które zaprezentuję pewnie jutro, hehe ;) Włoski akcent na wielkanoc? Kupiłam dziś wino sycylijskie ;) Ciekawe, hehe! A wracając do Saja, którego widzicie na zdjęciu poniżej, to jak już wpadł ostatnio z wizytą rowerem, to nie mogłam odpuścić zdjęcia z cyklu "U mnie czy u ciebie, czyli ja na twoim, ty na moim" i tak siedzę na rowerze, którego opona kosztowała więcej, niż cały mój peżocik, hehe, ale to ja mam zajebistą trąbkę-żabę ;) Oczywiście jedliśmy makaron z anchois, piliśmy tequilę i pogryzaliśmy słonecznik, jak zwykle ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz