run-log.com

czwartek, 6 maja 2010

Bajka

Skąd nieobecność Majki? tylko spójrzcie, jaką słodycz mam od 29. kwietnia w domu. Teraz rozumiecie?
Pojechaliśmy po Bajkę do Kostrzyna w czwartek 29.04. po pracy, przy okazji spotkaliśmy się z Leną, z która studiuję, więc udało się też poznać jej niesamowicie mądre dziecko,Marcela. Kotek bardzo płakał całą drogę, był przerażony chyba najbardziej hałasem, samochodami, pociągiem- pierwsze tygodnie swojego życia spędził w domku jednorodzinnym, na uboczu, gdzie była cisza, jak to na przedmieściach, a do tego na takim "schowanym" osiedlu. Długo siedział u mnie (o kartonie nie było mowa, siedział mi na rękach), ale na dworcu się na nowo zdenerwował hałasami, więc wziął go Michał, u którego usnął ;) A musicie wiedzieć, że mój pan wymyślił sobie, że kot powinien być u mnie całą drogę, żeby czuł się bezpieczniej, bo u jednej osoby itd. Pewnie dużo w tym prawdy, ale tego dnia Michał miał cieplejszą bluzę ;)
Kot to absolutny indywidualista, o czym każdy z nas wie, więc nie będzie spał tam, gdzie my chcemy- żaden kocyk, czy łózko, ale miejsce, które on sam sobie wybierze. W przypadku Bajki była to Gazeta na półce. kot-intelektualista? Niech będzie.
Jest cudowny- jak to 7-tygodniowy kotek, bawi się wszystkim, co mu wpadnie w ręce, pada w trakcie zabawy na drzemkę 10-15minutową, by ponownie się reaktywować na kolejne 2 h. Wchodzi nam (dosłownie!) na głowę. A my...oczywiście nie mamy nic przeciwko ;) Ogłaszam wszem i wobec- Michał dostał kota na punkcie kota ;) Zresztą... ja też, hehe. I wszyscy inni, którzy nas odwiedzają, bo Bajka jest prawdziwą gwiazdą, a przy tym wszystkim naprawdę lubi gości.

Terroryzuje nas podczas obiadów, szczególnie, kiedy czuje rybę- tak było również podczas obiadu urodzinowego Wojtka, kiedy (jak zawsze!) makaron z anchois zrobiłam. Nasza kotka poznała smak ryby podczas weekendu (pstrąg pieczony), więc teraz jest szaleństwo, kiedy ryba wjeżdża na stół.
Z technicznych informacji: korzysta z kuwety bez problemu, uczy się porządku i czystości nieporównywalnie szybciej od psa (słowa pani doktor!), ma 7 tygodni, jest zdrowy, brak pcheł i  już potrafi złapać ogon (w pierwszych dniach u nas miał problem, chyba nie był jeszcze taki gibki, no i już urósł), więc czasem widać jedynie wirującą szarą kulę ;)

Jesteśmy totalnie zakochani i przepraszamy, że znowu zniknęliśmy dla świata, ale...chyba sami teraz rozumiecie? ;)

2 komentarze:

  1. nie da się ukryć, że przez kota, zamiast chłodnego, bezlitosnego terminatora, gardzącego wszystkim co żyje, stałem się ckliwym, używającym słowa "słodki", doceniającym piękno życia, ludzkim stworzeniem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet ja byłam w szoku, ale potwierdzam, serio! Wojtek powiedział "słodki".

    OdpowiedzUsuń