Opuściłam 3 lekcje włoskiego z rzędu przez pieprzoną chorobę, wczoraj w końcu wróciłam na zajęcia. Dzieki kserówkom Eli i pomocy pani Beaty udało mi się nawet coś wydukać, obejmując nowy materiał.. Chętnie bym się zapisała na intensywny kurs wakacyjny (cały miesiąc lekcje od poniedziałku do piątku), ale chyba nie damy rady finansowo... Szkoda, może w kolejnym roku? Już będę po 3cim poziomie ;) A tymczasem w sobotę szykuje nam się prawdziwa impreza włoska, ochrzczona mianem integracyjnej (spotkanie wszystkich grup). Będą jakieś konkursy nt wiedzy o Włoszech, karaoke itd, ale najważniejsze to, jak to w przypadku Włoch, picie i jedzenie ;) Przynosimy wino, sery, owoce, ja się chyba rzucę na amaretti, bo znalazłam prosty przepis TU. Fajnie będzie ;)
Między kolejnymi rozdziałami "Ogniem i mieczem" Sienkiewicza (nie wspominałam chyba, że wróciłam do Trylogii? Ach, mój Skrzetuski, aż chory z miłości..) czytam biografię Felliniego, by przedstawić cokolwiek na najbliższym seminarium magisterskim.. Jestem przygotowana na małą zjebkę od pani promotor, ale może jakoś (zwyczajowo) z tego wybrnę. A biografia swoją droga bardzo dobra, czyta się dość lekko, ale z częstymi przystankami, bo jest tutaj mnóstwo informacji, bardzo przydatnych italianofilom. Interesujący był człowiek z pana FeFe, całkiem interesujący. O nieskończenie bogatej wyobraźni.
Ale...mamy koniec maja, pogoda obleśna, nie zapowiadają rewelacji na lato, więc nie pozostaje mi nic innego, jak planować urlop, bo czy do tej zarezerwowanej Grecji we wrześniu pojedziemy, to takie pewne nie jest. Rozglądamy się za polami namiotowymi pod Rzymem i Barceloną, z naciskiem na to pierwsze ;) zobaczymy, vediamo, vediamo. Na razie najtańsza opcja to 20,5 euro za dobę tutaj (2 dorosłych, namiot, miejsce, bez auta, bez prądu). Nie sądzę, byśmy znaleźli coś tańszego. A po 9-10 dniach tam, przeniesiemy się do samego Rzymu, korzystając z pomocy kogoś z Hospitality Club. Może się uda załatwić 2 noce. Ciekawe jednak, czy będę mogła zmienić czas urlopu z września na druga połowę sierpnia... Proszę o duchowe wsparcie, bo musicie wiedzieć, że kocham Rzym, choć byłam tam jedynie 2 razy i to dawno temu (8 i 10), ale chyba jest coś w słowach Federica Felliniego:
Między kolejnymi rozdziałami "Ogniem i mieczem" Sienkiewicza (nie wspominałam chyba, że wróciłam do Trylogii? Ach, mój Skrzetuski, aż chory z miłości..) czytam biografię Felliniego, by przedstawić cokolwiek na najbliższym seminarium magisterskim.. Jestem przygotowana na małą zjebkę od pani promotor, ale może jakoś (zwyczajowo) z tego wybrnę. A biografia swoją droga bardzo dobra, czyta się dość lekko, ale z częstymi przystankami, bo jest tutaj mnóstwo informacji, bardzo przydatnych italianofilom. Interesujący był człowiek z pana FeFe, całkiem interesujący. O nieskończenie bogatej wyobraźni.
Ale...mamy koniec maja, pogoda obleśna, nie zapowiadają rewelacji na lato, więc nie pozostaje mi nic innego, jak planować urlop, bo czy do tej zarezerwowanej Grecji we wrześniu pojedziemy, to takie pewne nie jest. Rozglądamy się za polami namiotowymi pod Rzymem i Barceloną, z naciskiem na to pierwsze ;) zobaczymy, vediamo, vediamo. Na razie najtańsza opcja to 20,5 euro za dobę tutaj (2 dorosłych, namiot, miejsce, bez auta, bez prądu). Nie sądzę, byśmy znaleźli coś tańszego. A po 9-10 dniach tam, przeniesiemy się do samego Rzymu, korzystając z pomocy kogoś z Hospitality Club. Może się uda załatwić 2 noce. Ciekawe jednak, czy będę mogła zmienić czas urlopu z września na druga połowę sierpnia... Proszę o duchowe wsparcie, bo musicie wiedzieć, że kocham Rzym, choć byłam tam jedynie 2 razy i to dawno temu (8 i 10), ale chyba jest coś w słowach Federica Felliniego:
" Rzym jest jak kobieta sprzedajna. Traktujesz ją chłodno i ostrożnie, a ona nieoczekiwanie daje ci autentyczną rozkosz i jednocześnie jest jak matka. Trzyma cię w swym brzuchu i karmi przez pępowinę." Rzym wciąga, uzależnia, nie ma się go dość, chociaż mieszkać tam jest trudno- baaardzo głośno, dośc brudno, jak to w dużym mieście i słabe rozwiązania komunikaycjne, z tego co pamiętam, ale może się zmieniło.. a jak już przy cytatach jestem, to Kornatowska pisze: "(...) W swoich wypowiedziach reżyser niejednokrotnie porównuje Romę do kobiety: kochanki lub matki. Nieprzypadkowo. Roma aeterna- nieodgadnione, orientalne bóstwo, odpychające i kuszące zarazem, wulgarne i czyste, zdeprawowane i święte, opiekuńcze i zmysłowe- stanowi wszak kolejne, być może najdoskonalsze wcielenie Felliniowskiego mitu kobiecości. Jest Wielką Matką, nieustannie odnawiającą się naturą. Epoki historyczne zostawiają na niej swe ślady. Ale ślady człowieka zaciera czas. Rzym natomiast jest trwaniem, jest wieczny.Dlatego m.in. można w nim-jak twierdzi w filmie ("Rzym") amerykański pisarz Gore Vidak- spokojnie oczekiwac końca świata".
Czas na Rzym;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz