run-log.com

piątek, 11 czerwca 2010

The more you look the less you know

Od poniedziałku jadam truskawki, już 5,50zł/1kg, aj! Jak wszystko się zmienia, gdy już są truskawki i arbuzy... Żyć się chce, no joke. Moje absolutnie ukochane czereśnie też już są, ale 30zł/kg (FUCK!), więc poczekam jakieś 3 tygodnie... ;)
Pan Darcy już za mną, wracam do Trylogii, czyli pierwszy tom "Potopu" zaczynam, gdzieś po drodze ucząc się do ostatnich egzaminów.. Ale porzucam jednak na chwilę Kmicica, by nadrobić "Il gattopardo" Giuseppe Tomasi di Lampedusa, a później film, rzecz jasna.
Na środową imprezę pożegnalną, o której Mauro nic nie wiedział, zrobiłam muffiny marchewkowe z imbirem i cynamonem wg TEGO przepisu, jednak opuściłam lukrowaną część, rzecz jasna ;) poza tym były ciasteczka, nawet z czekolada, prosecco Eli, morele i doskonałe towarzystwo ;) Brakowało Moniki, ale wróci do naszej grupy jesienią ;) A swoją drogą planujemy spotykać się raz w tygodniu (myślę, że tak naprawdę dojdzie do spotkań co 2 tygodnie) i rozmawiać chociaż pół godziny po włosku, żeby niczego nie zapomnieć, pomijam samą radość ze spotykania się naszej grupy, bo wszystkie bardzo się lubimy ;) No i Monika wyraziła chęć i na te spotkania, co nas bardzo cieszy.
 
No niestety, z Klubu O Którym Wam Nie Mogę Jeszcze Mówić wróciłam w nocy ze środy na czwartek do domu przed 1, zasnęłam grubo po 2. Nie pytajcie nawet, jak się w czwartek czułam. Bo jeśli do wszystkiego dodamy 30st na zewnątrz, odczuwalną 40, to...ech. Po pracy zjedliśmy pasta al pesto, tym razem rosso (z suszonych pomidorów, Sycylia się kłania, a my jej, ragazzi!), później położyłam się na 0,5h, by choć trochę odespać i wrócić do życia i na 21 pojechałam do kina, sama, bo Michał z różnych względów nie mógł, więc zaprosiłam Elę na seans za 5 zł w Muzie ;) Tym razem "Człowiek, którego nie było" braci Coen.
I znowu pełna sala, och jak mnie to cieszy! Jak to u Coenów- każda z postaci w jakiś sposób wykręcona, hehe, a film o  przewrotności...jak to u Coenów ;) Polski plakat chyba lepszy, ale włoski tez wrzucam, a co tam ;) Absolutnie genialna według mnie rola Bob-Thornthona. Już zacieram ręce na ich nowy film "A serious man" i zapraszam serdecznie każdego, kto ma chęć, bo jeśli zbierzemy 15 osobową grupę, bilet dla każdego z nas będzie kosztować 13zł. Udało się z "Alicją w krainie czarów", to i teraz musi wypalić. Mam potwierdzonych 5 osób w tej chwili, macie czas do wtorku, by się do mnie zgłosić; seans odbędzie się w środę o 18:10 w Multikinie51. No, zbierajmy się, zbierajmy ;) Wystarczy do mnie napisać/zadzwonić i stawić się 30 minut przed seansem- podajcie dalej, może ktoś, zupełnie mi nieznany, wybiera się i ma ochotę zaoszczędzić. Wiecie...po poznańsku tak ;)

Dzisiaj 33st w cieniu. Jest masakra. Włoski akcent? Na południu takie upały, że władze miasta proszą ludzi, by nie wychodzili z domów w godzinach 10-18 i rozdają wszystkim butelki z wodą. Po prostu...zawsze może być gorzej ;) link
Poza tym na liczniku stuknęło mi 600km w tym sezonie, yeah!
Kupiłam w  końcu blender, więc uciekam do kuchni zrobić Michałowi koktajl ;) A po drodze kręcę film z kotem     o;)       

Edit: jeszcze trailer łapcie tu, by poczuć klimat- kto nie widział, niech nadrabia.                                                                               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz