run-log.com

piątek, 22 października 2010

Pójdziecie ze mną do kina?

Nie udało mi się dotrzeć na czwartkowy seans- znowu (albo wciąż?) jestem chora. Antybiotyki tak wyjałowiły mi organizm, że wystarczyło wrócić na 1 dzień do pracy, by się znowu rozłożyć, a 3go L-4 w tym miesiącu nie wezmę. Ratuję się, jak mogę: kanapki z czosnkiem, sok wyciśnięty z 2 cytryn z samego rana, teraz homeopatia, biorę już tran codziennie. Jakieś jeszcze macie sprawdzone sposoby? Czwarty tydzień choruję, kiedy to się skończy? Ani basen, ani kino, ani nic, trochę wegetuję, dużo śpię i męczę się w biurze ;(
Włoski.... Rozmawiałam z Elą, miała podobne odczucia po pierwszej lekcji- tzn. lektorka trochę była spięta, ale może to dlatego, że się obawiała właśnie przyjęcia? Absolutnie nie skreślamy jej- powtarzam, że jako pierwsza zaczęła zwracać mi uwagę na rzeczy, które poprzedni nauczyciele pomijali, więc na razie pedagogicznie (dydaktycznie?) jest na plus ;) Myślę, że towarzysko (vogliamo scherzare, scherzare!) na zajęciach się rozkręci, na pewno u nas, w końcu jesteśmy najfajniejszą grupą, hehe ;) Najistotniejsze jest chyba to, że Ania ma koncepcję lekcji- obawiałyśmy się trochę, że skoro nie będzie podręcznika w tym roku, tylko praca z kserówkami, to może być różnie, tymczasem całe 1,5h pracowałyśmy z jednym tekstem, który dostawałyśmy partiami i robiłyśmy z nim naprawdę różne rzeczy (m.in. to, co ja lubię najbardziej, czyli dopisywanie dalszej historii zgodnie z naszym przekonaniem i zasobami wyobraźni), a na końcu dostałyśmy całość i okazało się, że to Umberto Eco i w ogóle ;) Nie był łatwy, trochę się podłamałam, jeśli mam być szczera, ale najwyraźniej czeka mnie dużo więcej pracy w domu. Nie marudźmy, nie wydziwiajmy- to ostatni poziom dla amatorów- później już można robić certyfikat, nie może więc być łatwo, banalnie i nudno. Nie mam wyjścia, muszę gonić poziom pozostałych dziewczyn. Tak czy inaczej- Ania ma dokładnie zaplanowaną lekcję, a ja to lubię najbardziej- bacik, dyscyplina, program, a między tym trochę żartów.
Dzisiaj koncert Andrei Triany w SQ, niestety odpuszczam włoski- nie da się zwrócić biletów, więc po pracy pojechałam od razu do domu się wygrzać, zdrzemnąć ok 3-4h, bo koncert ma być o północy dopiero. Chciałabym się jutro poczuć na tyle dobrze, by dojechać na film o 19, chociaż jeden... Chciałabym też wziąć udział w akcji "Smaki włoskie", może jutro się uda gdzieś wybrać, bo 10zł za wybrane potrawy to naprawdę okazja ;) 
Wybieramy się do jednej z knajp na Żydowskiej, wczesnym popołudniem, podobno czeka się na stolik 15 minut, bo wszyscy tylko an to konkursowe danie przychodzą.
A teraz propozycja wyjścia do kina.
Film "Zwycięzca"- historia Duce, lada dzień wchodzi do kin.
Już się udało nie raz spotkać w conajmniej 10osobowym gronie i wspólnie obejrzeć film, dzięki tak dużej ilości osób i
wcześniejszej rezerwacji, bilety są tańsze, niż zwykle.
Pomysł mam szalony, ale może się uda- tym razem nie spotykamy się, by obejrzeć jakąś superprodukcję, tylko film o
Duce. Jeśli każdy z Was weźmie conajmniej jedną osobę pod pachę, może się uda zebrać 10? Ja i tak na ten film pójdę, ale może się uda, że z Wami, może taniej dzięki temu? I może w naszym włoskim (choć niekoniecznie) gronie obejrzymy coś razem? Jeśli będzie 10 osób (lub więcej), każdy z nas zapłąci za bilet 13zł- bez względu na to, czy ma ulgowy bilet, czy nie- w takiej sytuacji wszyscy jesteśmy traktowani tak samo. Proponuję czwartek, 28.10. o 20:00 w Apollo. Czekam na maile.
Uciekamy za godzinę na koncert!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz