run-log.com

piątek, 5 listopada 2010

Trochę o dzieciach w kinie

No i proszę, mamy 6-osobową grupę na włoskim! Tak, doszły do nas kolejne osoby! A tak się martwiłyśmy, że nie zostanie utworzona! Ela, Julia, Hanna, p. Larysa, Sylwia, Ania- nasza lektorka i ja; same baby! ;) Chyba dopiero w środę naprawdę poczułam, że jest włoski, bo poprzednią lekcję opuściłam, a na pierwszym spotkaniu każda z nas była trochę spięta- Ania, bo to jej pierwsze spotkanie z nami było, a  my- kiedy zdałyśmy sobie sprawę z tego, jak niewiele pamiętamy i jaki to błąd, że się nie przyłożyłyśmy w wakacje do powtórek A przedwczoraj w końcu ruszyło, zaskoczyło wszystko, przynajmniej u mnie. Bardzo ciekawa lekcja, różnorodna, mimo, że było mniej czasu niż zwykle. Towarzystwo mamy równie przednie, bo każda z nas jest z innej bajki, więc jest naprawdę ciekawie!
 
Wczoraj byliśmy na wspomnianej już tutaj "Białej wstążce" Hanekego, zwróciłam bilety z 1. rzędu, a przez internet kupiliśmy lepsze miejsca (polecam ten sposób! Niestety jego mankamentem jest to, że wydrukowany bilet jest duży i brzydki, a my lubimy sobie schować. No ale cóż, inaczej dostać dobre miejsca na Nieprzyzwoicie Tanie Czwartki jest trudno), od razu za zwróconą kasę kupiłam bilety na seans 11.11., wybraliśmy  "Zwiąż mnie" Almodovara, ach. Lubimy go, szczególnie w kinie. Jego filmy są takie...europejskie, tak naprawdę europejskie, takie jak lubię. No i ta Penelopa...
A "Biała wstążka", hm.  Film bardzo dobry, mocny, czytelny, doskonale zagrany. 8/10. Haneke potrafi wstrząsnąć widzem. Tylko publiczność... Czy idziemy do kina tylko dlatego, że jest za 5zł? Nie czytamy nic na temat tego filmu, na który kupujemy bilet? Bierzemy, bo tanio/za darmo? Niektórzy z nas- tak. Masa przypadkowych ludzi i komentarze podczas filmu typu "ej, jakiś przyciężkawy ten film, ciągle ktoś umiera", wybuchy śmiechu podczas scen seksu (czyżby aż tak młodzi/niedojrzali ludzie tam byli?) i tak dalej. Smutne. Powinni robić jakąś selekcję... już nie wiem. ech, czy ja się starzeję? Czy to młodzież jest taka głupia, niewychowana? Bo ja się tak naprawdę nigdy w kinie nie zachowywałam. Telefon zadzwonił trzem osobom, czemu zawsze towarzyszyły salwy śmiechu (naprawdę to jest zabawne? Kiedy mnie się to kiedyś zdarzyło, czułam zażenowanie). Kiedy na nowo poczułam klimat filmu, ktoś znowu śmiał się wtedy, gdy nie było to potrzebne, kręcił się, gadał... Tekst na koniec "nie wiem, ej, o co w ogóle chodziło w tym filmie?". No dobrze, mogę nie wiedzieć, mogą nie rozumieć, ich sprawa, ale założę się, ze połowa tych ludzi za tydzień nie będzie pamiętała tytułu filmu, na którym była, ale wykupią bilety na kolejne czwartki, bo jest tanio. A ci, którzy naprawdę chcą widzieć naprawdę dobre kino, muszą kombinować później i dostają np. 1 rząd. A w ogóle to już więcej nie idę do 10.rzędu, bo w tej okolicy było najwięcej gówniarzy.
Wciąż o kinie, ale bardziej optymistycznie na koniec- dzisiaj wygrałam wejściówkę na niedzielny seans w Muzie o 12, z cyklu "Z dzieckiem w kinie", czyli nie będzie tak ciemno i głośno, jak zwykle, żeby się dzieci nie bały. I nie będzie głupiej młodzieży ;)
 
Poza tym jesień przyszła, prawda? Nie cieszy to ani trochę, ale trzeba się ratować, a pogoda na nic innego nie nastraja, więc więcej oglądamy, częściej jesteśmy w kinie, więcej czytam i obiecuję (słowo harcerza!), że w ten weekend napiszę pierwszą stronę mojej pracy magisterskiej! Możecie mnie rozliczyć z tej obietnicy w niedzielę wieczorem ;)
Poza tym jest to czas rozgrzewających potraw. Chodzi za mną fasolka po bretońsku i zupa ziemniaczana albo dyniowa (Żeby w weekend mieć coś do przegryzania ;))- banalny przepis mam na tę pierwszą, może jutro? Zresztą... zupy tak w ogóle są najprostsze na świecie, hehe.  Apropo's zup- ostatnie artykuły z Gazety uzmysłowiły nam, ze Polacy jedzą najwięcej zup na świecie! Poczytajcie sobie tu Uwielbiam zupy, serio!
 
W Neapolu wciąż jest problem ze śmieciami (kto jak kto, ale firma, dla której pracuję, powinna to rozwiązać! ;)), więc chyba jednak odpada pod kątem wyjazdu w przyszłym roku. Pozostaje Sycylia, albo Liguria, a jedno i drugie będzie tanim rozwiązaniem, hehe (tańszym, niż Campania z Neapolem). Mocno mi się wydaje, że jednak Liguria i pewno znowu odwiedzimy naszych przyjaciół w Mediolanie, Oscara i Dominique, nie wspominając o ponownym zdobyciu Cinque Terre ;)
 
 

2 komentarze:

  1. Bylam we wtorek w Neapolu, nie jest tak zle jak to pokazuja. Fakt, ze jest ogolne CASINO, ale smieci az tak nie strasza. Sa jakby czescia krajobrazu ,). Bardzo, hmm, ciekawe miasto :)

    Sciskam z Genzano di Roma :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy zwiedzałam Neapol, jakieś 6 lat temu, też nie było tragedii. No nie wiem, Zuz, nie wiem. Pomyślimy.
    Masz za dobrze z tymi wyjazdami. Zazdroszczę okrutnie!

    OdpowiedzUsuń