run-log.com

sobota, 15 stycznia 2011

Head over feet

Kilka dni temu pierwszy raz w życiu się przewróciłam na lodzie. Trudno w to uwierzyć, czytając o wypadach na łyżwy itd, ale rzeczywiście miałam dużo szczęścia. Wczoraj rano zrozumiałam, jak twardy może być lód- pomyślałam o tym, gdy miałam "head over feets", jak w piosence Alanis Morissette. Leżałam bez ruchu 2 minuty, ktoś podszedł, chciał wezwać pogotowie, ale co wtedy zrobiliby moi klienci? Więc powiedziałam, że może poczekamy, po chwili zaczęłam nieśmiało ruszać lewą stroną ciała (spadłam bardziej na prawą) i okazało się, że wcześniejsze znieruchomienie nie wynikało ze złamania, tylko szoku. Bo oczywiście byłam bardzo zdziwiona, że leżę na ziemi. Bolały mnie wczoraj plecy, pupcia, ręka (jakimś cudem się nie podparłam- inaczej na 100% miałabym złamaną), wymoczyłam się w wannie z solą, przyjęłam gości  i nakarmiłam ich makaronem z krabem, wypiłam dużo wina, zjadłam ciastko od Moniki i było znośnie, choć czułam kości.
Rano wstałam z łóżka i zawyłam. Dokulałam się jakoś do pracy, ale jest naparwdę źle. Plecy bolą mnie gdy oddycham- pomyślałam o żebrach , bo gdy są złamane, bolą przy wdechach, ale chyba czułabym to wczoraj? Poza tym jest to ból do zniesienia, choć trwa cały czas. Czuję się kaleką, a zbicia goją się długo, jestem trochę przerażona, ech. Bólem i bezsilnością. Ale w lodówce mamy żubrówkę i sok jabłkowy- bardzo znieczula, na szczęście.
Goście posiedzieli, pojedli, pochwalili, pogłaskali Bajkę, przynieśli dobre ciastka francuskie, nadziewane jabłkiem i kiwi i
było mi lepiej. Wierzę w lecznicze właściwości jedzenia. Natychmiast przechodzi mi jakikolwiek ból, gdy zaczynam jeść. Ciekawe...? ;)
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz