run-log.com

niedziela, 30 stycznia 2011

Mangia!

W piątek były ostatnie zajęcia z włoskiego w tym semestrze na poziomie C1, z tej okazji porwałyśmy Anię, naszą nauczycielkę, na pizzę do Sorelli- taki był plan, ale tam nie znalazłyśmy miejsca, więc ostatecznie zjadłyśmy w sprawdzonej już przeze mnie Girasole. Creme Brulee, margherita, lasagne vegetariana, insalata i wino czerwone- chyba niczego nie pominęłam. Było smacznie, ale przede wszystkim niesamowicie przyjemnie! Mam nadzieję, że za 4 tygodnie spotkamy się w tych samych okolicznościach, z tą samą lektorką. Sporo opuściłam, ale wyjaśniła nam takie rzeczy, że naprawdę kłaniam się w pas, no i na akcent zaczęła zwracać uwagę... Tak naprawdę mogłabym jej poświęcić cały post, serio, ale jestem przed zaległym egzaminem, więc rozumiecie, że nie wypada ;))

W tym tygodniu mieliśmy naszą małą rocznicę (4 lata razem!), wczoraj wybraliśmy się na kolację, włoską, rzecz jasna ;) Tym razem nasz wybór padł na chwaloną wszędzie i polecaną przez ludzi, którzy się znają na dobrym jedzeniu, trattorię Donatello. Zamówiliśmy pieczywo czosnkowe (słaaaabe) i 2 pizzę- ja marinarę (małże, krewetki), a Michał z salami i kaparami. Do tego 0,5l czerwonego wina dalla casa oraz dla mnie na deser tiramisu, baaardzo polecany przez Larysę z naszej grupy włoskiej. Pizza Michała średnia, moja lepsza, ale też bez rewelacji, wino lepsze w Girasole, a deser....wszystko wynagrodził! To najlepsze tiramisu, jakie jadłam w Polsce! Niestety mam nowy telefon i dopiero uczę się, jak odbierać połączenie, więc wyszły jedynie 2 fotki- mojej pizzy i pieczywa czosnkowego. Donatello polecamy tylko na tiramisu- to nie jest restauracja, więc nic się nie stanie, jeśli zamówicie tylko to i kawę, a towarzysz np sałatę ;))

Wróciłam do biegania, ale nie wiecie, co mnie tak naprawdę zmobilizowało. (Proszę się nie śmiać!) Michał zrezygnował z półmaratonu w kwietniu, bo postanowił przygotować się do... maratonu. Tak. Kto mnie zna, ten wie, że nic nie działa na mnie równie mobilizująco, jak rywalizacja. Nie będę przecież podawała mu batoników podczas biegu! To mi będą je podawać! Długa droga przede mną, przed Michałem krótsza- Maltę przebiega bez żadnego problemu, w mrozie. Co prawda 5km na lajciku to nie 42, no ale... Kondycje to on ma, nawet jak zrobi przerwę w bieganiu. Zima w tym roku jak nie zima, do tego przede mną miesiąc przerwy z włoskim- zamierzam to wykorzystać. Niech mnie ktoś kopnie.... Bo już nie wiem, który raz zaczynam. Wish me luck. (mama dzisiaj mi powiedziała, że zamiast gadać, mam biegać, bo ona nie chce sama w półmaratonie startować, więc zamykam się i czyszczę buty po dzisiejszym treningu, który do łatwych nie należał, ale dość mazania się...)

 Jestem głupia i nie poszłam na egzamin z włoskiego w środę. Dlatego zabieram się do powtórek, by napisać chociaż na 75% ten egzamin- napiszę go za to we wtorek. 
Śnię już o wakacjach- głównie, że nie mogę się z nikim dogadać we Włoszech, czyżby sny prorocze?

ps. Twitter założyłam, by jeszcze więcej pisać i szukać po włosku. Cokolwiek. Czuję, że te 15-20 minut dziennie to trochę za mało. Znajdziecie mnie TU. Będę wdzięczna za poprawianie błędów.

2 komentarze:

  1. haha :) Zdaje mi sie ze w tym roku półmaraton Poznanski wypada podobnie jak mój w Dąbrowie - 3 kwietnia, czy nie? Trzymam kciuki za wytrwałość w przygotowaniach. Ja tez ruszyłam na moj pierwszy trening biegowy od ło ho ho i zakwasy po 7 km biegu mam już drugi dzień! Ale dobrze jest a jeszcze lepiej będzie! Czasu sporo! Swoją droga polecam stronkę http://www.eurocalendar.info/index.php sporo ciekawych artykułów i freaków takich jak my! :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękujemy, nie znaliśmy! a ja zakwasów nie mam, ale dystans robię połowę krótszy, choć bez innych sportów zimą, więc daję radę, uważam! ;)
    dzięki, że trzymasz kciuki! Misza regularnie kopie w tyłek, powinno się udać, hm. Choć zapisy najwcześniej za 2-3 tygodnie

    OdpowiedzUsuń