run-log.com

sobota, 26 marca 2011

Zdążyć przed Marią

Zdjęcie znalazłam na polskabiega.pl, nie ja je zrobiłam ;)
 
W czwartek wróciłam po treningu do domu, było lepiej, niż we wtorek (wtedy- pulsujący, potworny ból), ale też ja byłam mądrzejsza, bo nie przyspieszałam. Załamana, bliska płaczu, ale zdecydowana, że z tego półmaratonu zrezygnować muszę. Bo za późno zaczęłam, bo wszystko idzie wolniej, niż chciałam, bo moja prawa noga jest głupia. Michał stwierdził, że powinnam jeszcze poczekać z decyzją (on! Mój osobisty Głos Rozsądku!), przez ten tydzień normalnie biegać, ale robić ćwiczenia, które jemu pomogły i mrozić nogę. I że może da radę. Zobaczymy. Ojciec dostał jakieś leki rozkurczające mięśnie w okolicach bolącej go łopatki i biega już normalnie, więc raczej wystartuje. Czyli ja, inicjatorka całej imprezy, nie miałabym się znaleźć w gronie zwycięzców?! Może jednak, koślawo, na jednej nodze, ale jakoś dam radę...? Zdecyduję pewnie w środku przyszłego tygodnia.
 
Ok, wzorując się na Grido, rozpisałam sobie wstępnie półmaraton. Biegam z marszem średnio tempem niecałe 8 minut na kilometr, od kilku tygodni, dlatego założyłam, że tak pobiegnę/pomaszeruję. Aby dostać medal (!) trzeba się zmieścić w 3 godzinach. Wszystko pasuje, jeśli utrzymam tempo lub nie umrę z powodu bólu kości lub kolana, powinnam się w takim układzie znaleźć na mecie z czasem 2h 48 minut. Na styk, wiem. Ale biorąc pod uwagę moją prawą nogę, nie oczekuję niczego więcej ponad ukończenie marszobiegu w 3h, odebranie medalu oraz... oczywiście MUSZĘ być przed Marią Pańczak.
 
Maria Pańczak ma ponad 70, zaczęła biegać dość późno, bo, jak powiedziała w jednym z wywiadów, "Dla pana Jezusa". Każdy ma swoje powody. Śmiałam się na początku, jak wszyscy, dopóki nie zobaczyłam, ile ma medali i dopóki nie zrozumiałam, że ona naprawdę startuje w tak wielu pół- i maratonach, do tego jakieś mniejsze zawody. Poza tym ćwiczy jogę, tańczy salsę w jakimś zespole poznańskim, uczy się angielskiego i robi milion innych rzeczy. Życzę sobie chociaż 1/3 jej zdrowia, refleksu i siły w tym wieku. Szacun, serio. Pani nazywana jest czasem "babcią z parasolką", bo z parasolką się chyba nie rozstaje (zazwyczaj ma ją na plecach), poza tym zazwyczaj występuje w stroju WHITE, dlatego łatwo ją znaleźć. Patrzcie. A Tu reportaż, druga część. JEden z wielu wywiadów. 
 
Moja rozpiska:
 
Na 3km chcę mieć- 22-24min
6km- 48 minut
9km- 1h 12 minut
12km- 1h 36 minut
15km- 2h
18km- 2h 25min
 
a później mam nadzieję mieć jeszcze jakąś siłę, by wyprzedzić panią Marię i wpaść na metę, by w dalszej kolejności Michał mnie zaniósł na plecach do domu, bo z pewnością będę umierała z powodu bólu prawej nogi.
 
No to w sumie jakoś tak dziwnie wyszło, że został tydzień... Masakra.
 
 
 

1 komentarz:

  1. dajesz, dajesz! Jak już staniesz na lini startu to tłum Cie poniesie ze soba! I już nie ma, że rezygnujesz!
    A co do Pani Marii ja ją znam pod pseudonimem Biała Dama :)
    Do zo na pasta party!

    OdpowiedzUsuń