run-log.com

środa, 27 lipca 2011

I ♥ Francois Ozon ;)

Poprzedni tydzień był trochę wykańczający i pogodowo słaby, więc obejrzeliśmy kilka filmów.

"Schronienie" Francois Ozona wzbudzał wiele skrajnych emocji, jak to zwykle przy jego filmach. Chociaż na pomidorach ma wysoką ocenę, ja czytałam same słabe, albo z cyklu "film poprawny, nic odkrywczego, nie zachwyca, nie przekonuje". Ciekawe, my daliśmy oboje 9/10, ale pewnie się nie znamy... Piszą, że to jego najsłabszy film, a innych jeszcze nie widzieliśmy, dlatego już się boimy wciągnięcia we francuskie kino w najbliższym czasie ;) Podsumowując: doskonałe aktorstwo, piękne zdjęcia, sugestywne ujęcia (np. od piersi w górę, rzadko pokazujące brzuch, sugerujące na brak gotowości głównej bohaterki do macierzyństwa), film, choć wcale nie optymistyczny, wprawił mnie w bardzo dobry nastrój. Tak mam, gdy widzę, że niektórzy potrafią podejmować słuszne decyzje- nawet, jeśli to tylko film... Polecamy serdecznie, szczególnie na takie dni, jakie są ostatnio- deszczowe, bure, ciemne. Muzyka również bardzo nam się podobała, a francuskie kino raczej z niej nie słynie, więc było to trochę zaskakujące.

Po "Schronieniu" w sobotę przyszedł czas na kolejny film Ozona, jeden z najsłynniejszych, "Basen". I znowu 9/10, znowu mistrzowskie aktorstwo- nie wymieniłabym ani jednej osoby z ekipy! Dawno żaden film mnie tak nie zaskoczył, jeśli chodzi o fabułę. Absolutnie polecam, jeszcze lepszy od "Schronienia". Jak on prowadzi akcję, rany!

Zagryzając melona, omawialiśmy film i podjęliśmy decyzję o obejrzeniu jeszcze jednego filmu- tym razem jednego z naszych ulubionych reżyserów, Wong Kar-Waia "My blueberry nights" ("Jagodowa miłość"). Cóż, znaliśmy opinie większości ludzi nt tego filmu, ale wierzyliśmy, że obsada (Jude Law, Natalie Portman) zrobi swoje i film nie będzie tak okropny, jak wszyscy mówią. Poza tym to Kar-Wai, więc bez przesady. Z drugiej strony się śmialiśmy, że po "Basenie" wszystko możemy już dzisiaj odrzucić, bo ten film był za dobry, by po nim oglądać cokolwiek. In breve: nie oglądajcie ostatniego filmu Wong Kar-Waia. Nudy, fabuła w ogóle nie trzymała się kupy, aktorstwo... Jedynie Portman daje radę. Stanowcze NIE dla Norah Jones jako aktorki. Świetnie śpiewa i ładnie wygląda- niech na tym poprzestanie. Oczywiście zdjęcia dobre, ruch kamery charakterystyczny dla W.K.W. ale... och. Nudy.

W czwartek w Muzie "Kieł" o 19:15 za 5zł. Podobno warto. Będziemy.

Zauważyliście pewnie, że raczej nie opisuję filmów, które oglądamy, a jedynie piszę o moich odczuciach. Z całym szacunkiem dla Was jako moich czytelników, ale opisy znajdziecie na filmwebach czy w innych miejscach. Poza tym ufam, że moje opinie zachęcą lub zniechęcą skutecznie ;)

A w niedzielę wieczorem poszliśmy na koncert w ramach "Maltańskiej sceny muzycznej", to słynna scena na wodzie- dosłownie. W każdy weekend odbywają się tam koncerty o 19, za darmo. Rok temu było jazzowo, w tym różnie, ale przyjemny. Wczoraj grali Paula i Karol, objawienie polskiej sceny muzycznej ostatnich 2 lat. Och, jaka pozytywna muzyka! Jaka radość z grania, zarażająca wszystkich uczestników! Świetni ludzie, polecam ich płytę "Overwhere", o nich jeszcze będzie głośno. Za tydzień Fisz Emade Tworzywo Sztuczne. Wielką fanką nie jestem, wolałam chyba Bassisters Orkiestra, ale jest za darmo i blisko domu, więc jeśli będzie pogoda, to przejedziemy się z kocykiem. Paula i Karol ze sceny na wodzie, z soboty TU.


John Fante "Bractwo winnego grona"- kupiłam ostatnio. Cóż, zupełnie nieoczekiwanie okazało się to powieścią o... włoskich imigrantach, mieszkających w Ameryce ;) Dobrze się czyta, takie na raz, na wakacje Podobno Fante był inspiracją dla Bukowskiego ("Fante był moim bogiem!"- to cytat Bukowskiego z okładki).


Parola del giorno: rifugio- schronienie

Il mio rifugio si trova nella mia casa con Michał.

2 komentarze:

  1. Ozon - geniusz, ale jak to z geniuszami bywa, nierówny ;) "Basen", "Czas który pozostał", "Pod piaskiem" i jeszcze parę innych - uwielbiam! Ale np. "Ricky" - masakra. Za "Angel" nawet się nie brałam, żeby go nie znielubić. Zabawne, bo jeśli chodzi o Kar-waia i "My Blueberry Nights" to nie byłabym aż taka ostra. I sama się sobie dziwię, bo wiem, że to kiepściutkie jest, zwłaszcza w porównaniu z "Upadłymi..." i "Chungking Express", ale jakoś mam sentyment, zupełnie niewytłumaczalny:) Ściskam Was i oglądajcie dalej Ozona i całą resztę pięknych filmów:) A "Niezasłane łóżka" widzieli w końcu czy nie? :P No i nieśmiało, aczkolwiek troszkę już natarczywie, zapytuję: kiedy ta Łódź, hmm?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezasłanych nie widzieliśmy.
    W międzyczasie wpadło mi High art, nie od Ciebie, choć polecałaś!
    Pod piaskiem kiedyś widziałam i bardzo mi się podobało, a dopiero sobie przypomniałam, ze to Ozon ;)
    Łódź we wrześniu, kochana '*

    OdpowiedzUsuń