run-log.com

wtorek, 27 grudnia 2011

Babbo Natale ricordava!


We wtorek zadzwonili z Carry i zaprosili na rozmowę ws pracy, na środę. Niezwykle sympatycznie. Średnie warunki finansowe, jak na taką pracę, ale oferują umowę o pracę, a to dla mnie najważniejsze- ubezpieczenie, emerytura, normalny urlop itd. Bardzo miła pani zapytała, jak długo chcę u nich pracować, bo oni szukają kogoś na stałe. Zadała pytanie po omówieniu moich studiów i 4 lat pracy w biurze w firmie Remondis Sanitech. Odpowiedziałam "Nie będę ściemniać, widzi pani moje CV", zasugerowałam, że nie brałam pod uwagę, że dłużej niż rok. Nie było co kłamać, bo jak mam powiedzieć, że to praca marzeń i jednocześnie wyjść na wiarygodną? Postawiłam na szczerość. Bo jestem głupia i naiwna i wierzę, że to popłaca. W piątek mieli dzwonić. Oczywiście nie zadzwonili. Nie dziwię się, ani trochę. Szukam dalej, wysyłam dalej.
Jeśli do końca stycznia będzie tak, jak jest, to wtedy się rzucam na cokolwiek w centrach handlowych, jako na pracę marzeń.

Tymczasem kończę pierwszy rozdział pracy magisterskiej, chcę wysłać go jeszcze w tym roku. Z pewnością będzie milion poprawek i tysiące uwag. Już się boję, heh.

A święta? Piękne, jak zawsze i bardzo rodzinne. Żeby było sprawiedliwie, w tym roku odwróciliśmy kolejność odwiedzin. Wigilię spędziliśmy u rodziców Michała, a wczoraj po śniadaniu przyjechali po nas moi rodzice, z którymi zjedliśmy obiad i spędziliśmy popołudnie. Wieczór był już u nas, podobnie dziś. Leżymy z książkami, czekoladą, pistacjami, słuchając jazzu. Czasem przerywamy to filmem, karpiem, barszczem lub kompotem z suszu. I dużo wina do tego. Pod choinką znaleźliśmy oboje książki (nie tylko na zamówienie) i inne, bardziej zaskakujące rzeczy ;) Do domu wróciliśmy z robotem kuchennym, co oznacza, że w końcu będę mogła zrobić dla Michała sernik oraz domowy pasztet, który uwielbia. Cudownie ;)


Parola del giorno: Babbo Natale - św. Mikołaj, po poznańsku Gwiazdor ;> przykład:
 
Quand’ero piccolo credevo a Babbo Natale, sebbene sapessi che i soldi per i regali fossero dei miei genitori. Insomma…vedevo Babbo Natale come una sorta di pony express che lavorava per i genitori di tutti i bambini del mondo.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz