run-log.com

niedziela, 18 grudnia 2011

James Stewart, you're time is up

No, miałam dużego doła w czwartek. Wieczorem się dobrze najadłam, długo rozmawiałam z Michałem. W piątek wstałam, zjadłam duże śniadanie i popijając kawę, wysłałam kolejną porcję CV. Lepiej mi, przespałam się z tym, przetrawiłam. Przecież to nie była żadna poważna praca, a coś na chwilę. Nic się nie stało. Szukam dalej, a w perspektywie nic strasznego- Urząd Pracy, a to oznacza różne kursy, szkolenia, a nawet zasiłek, o którym zupełnie zapomniałam! Jakoś to będzie. 
Dziękuję wszystkim za maile ze wsparciem- nie wyobrażacie sobie, jak podnosi na duchu taka wiadomość po dość depresyjnym wpisie!

W tę potwornie wietrzną niedzielę zrobiliśmy sobie długi spacer- mamy choinkę i karpie. Na obiad było canneloni z mięsem w sosie pomidorowym, a po nim pyszna kawa i ciasteczka kakaowo- kawowe z tego przepisu! Pogoda straszna, ale ponieważ jeszcze nie biegam, postanowiłam się zmęczyć w ten sposób i pomyślałam, że może spacer w takich warunkach tak mnie wykończy, że uda się zasnąć?
Dzisiaj o filmach będzie.

Nadrobiliśmy ostatnio "Infiltrację" Martona Scorsese (2006) z plejadą gwiazd (m.in. Sheen, Damon, DiCaprio), który serdecznie polecamy. 8/10. Bardzo dobre sensacyjne kino. Szkoda, że u Scorsese wszystko kończy się źle... Ale nie może być zawsze dobrze, prawda? Film jest długi (2,5h), ale zupełnie się tego nie odczuwa. Dobre kino na sobotę.
 
Dotarliśmy też finalmente do "Nothing personal" ("Nic osobistego" z 2009) Urszuli Antkowiak. Pochodzenie reżyserki może być mylące, bo film nie jest polski, nie był tu kręcony, ani nie grają w nim polscy aktorzy- wszystkiemu dopiszmy: NA SZCZĘŚCIE. Kilka rzeczy mnie w nim zdenerwowało, ale to wynika tylko i wyłącznie z tego, że jestem ograniczona i muszę mieć pewne rzeczy podane. I tak: wiemy, że główną bohaterkę spotkał jakiś dramat, że była mężatką. Możemy się domyślać, a domysłów jest milion. Wiemy, że główny bohater choruje i znowu możemy się domyślać, czy tylko depresja, czy coś jeszcze (atak, który miał, mógł być równie dobrze atakiem paniki). Wiemy, że miał żonę i dziecko, ale co się z nimi stało- to już zagadka. A ja mam taki problem, że lubię wiedzieć, jaka jest historia bohaterów, których losy oglądam. A poza tym "Nothing personal" to smutas, idealny na obecną porę roku (nie wiem, czy mogę ją nazywać zimą?), warty obejrzenia, mimo wszystko. Dla odmiany po "Infiltracji"- trwa około 80 minut.

A wczoraj udało się obejrzeć "Vertigo" Hitchcocka z 1958. Aj, jak zawsze świetny James Stewart, do tego Kim Novak i atmosfera, którą potrafił zbudować tylko AH. Warto! Jak to często bywa w przypadku arcydzieł- za takie zostają uznane po latach. W chwili premiery "Vertigo" nie miało zbyt przychylnych recenzji. Alfred Hitchcock tak się wkurzył komercyjną porażką filmu, że obwinił za nią Jamesa Stewarta, twierdząc, że wyglądał w filmie za staro i postanowił nigdy więcej go nie zatrudniać- musicie wiedzieć, jeśli nie widzieliście dużo filmów AH, że do "Vertigo" Stewart był jednym z ulubieńców Hitchcocka. Cóż, geniusze tak mają...?

No, a teraz czas na owsiankę z cynamonem i miodem. Z otrębami i zarodkami. Coś jeszcze tam zmieszczę?
 

Parola del giorno: incantevole - uroczy,  przykład:

Dal terrazzo di Stefania si vede un panorama incantevole di tutta Napoli.


Dobranoc ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz