run-log.com

środa, 7 grudnia 2011

Stressata


Wczorajsza rozmowa...Myślę, że w nocy przed nią spałam godzinę, najwyżej dwie. Głównie przez wiatr, ale myślę, że również przez stres przed pierwszą rozmową kwalifikacyjną od 4 lat. O 3 rano już wiedziałam, że na włoski nie dojadę, nawet spóźniona, a teraz walczę ze sobą, by nie położyć się na drzemkę, tylko zasnąć dzisiaj wcześniej (uda się przed północą?).
Tuż przed spotkaniem pisałam do Michała, że mam przeczucie, że to ściema, jakieś call center-nawet strony internetowej nie mają. Ale ogłoszenie było tak ładnie napisane, że się nabrałam. Akwizycja. Szybko skończyłam rozmowę, szkoda mojego czasu, ech. Zła i rozczarowana jednocześnie, pojechałam do domu. Jutro poważniejsza rozmowa. Salon meblowy. Ma być prezes i w ogóle. No zobaczymy.
Ok, nie ma jeszcze tragedii- w końcu jutro mam rozmowę ws pracy, fajnie, że ktoś zadzwonił, prawda? Ale w przyszłym tygodniu przewiduję u siebie kryzys, bo mija 3. tydzień wysyłania CV (w sumie "poszło" już 40), a z 3 miejsc się odezwali. Słabo trochę. Wiecie, to ani trochę nie mobilizuje, bo już mam takie myśli, że i tak skończę w sklepie w galerii handlowej, do której zresztą muszę zmieniać CV. Bo widzicie, nie chcą tam Majki z wyższym wykształceniem- rozumiem to troszkę, przecież wiedzą, że pracując w sklepie, będę jednocześnie szukała czegoś lepszego, no ale muszę się jakoś utrzymać, czyż nie? Więc jeśli tak się bawimy, to wyrzucam z CV magisterskie studia, a jak będzie trzeba, to i licencjackie. Wystarczy? Oczywiście, to nie żadna ujma dla mnie pracować w sklepie, ale umówmy się, że praca marzeń to dla mnie nie jest.

O gotowaniu dwa słowa, żeby się zrelaksować przed snem. Uwielbiam zupy- Michał twierdził, że nie lubi, ale zamieszkał ze mną i teraz prosi czasem o jakąś konkretną, okazało się, że polubił ;) zupa to nie tylko miliony witamin i dietetyczny posiłek, ale dla takich ludzi, jak my, świetny zapychacz, choćby chwilowy. Wracamy po pracy, mamy trening i zupa jest na pierwszy głód- gdy się nią posilamy, gotuje się ten właściwy posiłek. Zupa, którą przygotowuję, jest najczęściej na 2 dni, a czasem i 3, przechowuję ją oczywiście w lodówce. Zachęcam Was do skorzystania z TEGO przepisu na zupę pomidorową. Jest cudownie gęsta, niewiarygodnie pyszna (dałam 2,5l bulionu i 3 puszki pomidorów), Michał się zakochał w zupach zupełnie, gdy ją spróbował. Myślałam o kremie porowo-ziemniaczanym w weekend, ale nie robiłam jeszcze grochówki. Macie jakiś sprawdzony przepis? 
Niedzielę natomiast poświęciłam na pierniki. Rano przygotowałam ciasto, wieczorem piekłam. Polecam przepis, podawałam go już w zeszłym roku, ale nie zaszkodzi przypomnieć- jest magiczny, bo ciasto musi poleżeć w lodówce zaledwie kilka godzin, a pierniki są (niestety) od razu gotowe do zjedzenia. Pysznie pulchne, cudownie pachnące. W tym roku robiłam z 1,5 porcji wszystkich składników, a w kolejnym chyba zrobię z 2 kg mąki, bo Michał już narzeka, że nie jest ich tak dużo, biorąc pod uwagę, jak wiele z nich wydaję najbliższym znajomym ;) Na zdjęciu widać 1/3 wszystkich pierników.


PIERNIKI ŚWIĄTECZNE





1kg mąki wrocławskiej
0,25 dag miodu naturalnego
1,5 szklanki cukru (dałam 1 szklankę)
1 kostka margaryny
3 paczki przyprawy do pierników
 2 łyżki cynamonu
3 łyżki kakao
3 jaja
3 łyżki sody oczyszczonej
1/2 szklanki śmietany słodkiej 18% (dałam szklankę)



miód+ tłuszcz+ cukier+ kakao+ przyprawy+ cynamon rozpuścić na ogniu do zagotowania. zdjąć z ognia i do gorącej masy wsypać powoli mąkę. mieszać. dodać jajka, śmietanę i sodę. przełożyć do lodówki na min 3 h. po wyjęciu z lodówki poczekać, aż ciasto zmięknie i rozwałkować (nie obyło się bez dosypywania mąki). 
wykrawać pierniki, układać na blasze luźno, ponieważ pęcznieją i rosną, piec w temp 200st ok. 4-7 minut

Warto je też posmarować jajkiem przed pieczeniem (będą się błyszczały), a w najładniejszych (np. serduszkach lub okrągłe zrobić dziurkę patyczkiem do pieczenia, wtedy będzie można je zawiesić na choince, np. na wstążce.






 Parola del giorno: spiaggia- plaża

C'é una spiaggia famosa di Ostia, a pochi chilometri da Roma.


1 komentarz:

  1. Och, ja też ostatnio doceniłam zupy, szczególnie, kiedy wracam późno z uczelni. Wystarczy zagrzać i jest cudowna, rozgrzewająca i sycąca obiadokolacja. A na te twoje pierniki chyba też się skuszę.
    Powodzenia z Fellinimi, cudowny temat. Na mnie czeka dziś Herzog i "Nosferatu". Wstyd się przyznać, jeszcze nie widziałam.
    Powodzenia we wszystkim!

    OdpowiedzUsuń