Wybaczcie, że długo nie piszę. Czytam, uczę się, poświęcam dużo czasu na nadrabianie artykułów z włoskiego itd. Tak, dzisiaj test semestralny. Chciałabym mieć chociaż połowę punktów. Opuściłam tak dużo zajęć, że nawet to będzie sukcesem, trust me. Dużo radia słucham, staram się codziennie min 1h, najwięcej chyba Radio Capital - z Rzymu. Pięknie mówią - większość rozumiem, również, kiedy słuchacze dzwonią, co mnie bardzo cieszy ;) Tak długo było to dla mnie zbyt trudne, aż nieosiągalne i nagle... jakby coś przeskoczyło, albo jakby zaczęli mówić wyraźniej. To samo z filmami - obejrzałam ostatnio jakąś głupią komedię romantyczną, włoską. Michał wszedł do mnie na chwilę i skrzywił się "Jezu, jak szybko mówią", a ja na to "No właśnie nie, wyjątkowo wolno, normalnie". I książka. Czytam teraz "Propositi matrimoniali", romansidło, które z Harlequinami stoi pewnie na jednej półce. Ale to pierwsza książka po włosku, która tak bardzo mnie wciągnęła. Wiecie dlaczego? Czytam bez słownika, jest ok. Zauważam 2-3 słowa na stronę, które chcę sprawdzić, czasem jakiś zwrot, ale generalnie jest najlepiej z dotychczasowych książek. Oczywiście na Umberto Eco się jeszcze długo nie rzucę, ale rozumiecie, jaka radość?! I też długo trochę opornie mi to szło, a nagle się pstryknęło. Dużo czasu trzeba, systematyka - bo nie ma dnia teraz bez nauki, bez czytania i słuchania czegoś po włosku, no i voila! Jeszcze odnośnie Radio Capital, polecam program codziennie od 13 - YOUR SONG. Dużo rozmów ze słuchaczami ;>
Dzisiaj po teście idziemy z dziewczynami na kolację z okazji końca semestru. Czyli trzeba dobrze zjeść i wypić wspólnie wino, by spotkać się ponownie na lekcjach za miesiąc. Nie wiem, czy ja będę mogła, bo jest to uzależnione od pracy (dostanę, czy nie dostanę? i czy będzie na 2 zmiany, bo jeśli tak, kurs włoskiego jest niemożliwy). Jeśli nie będę miała możliwości uczestnictwa w kursie, poproszę o namiar na jakieś korepetycje. Dwa-trzy spotkania w miesiącu powinny wystarczyć, bym utrzymała poziom i skorygowała akcent. Ale wciąż liczę na kurs, bo to mi bardzo odpowiada - dużo się dzieje, uczymy się na błędach nie tylko swoich, ale i innych, rozmawiam z kilkoma osobami, a nie z jedną (Ania pilnuje, żebym nie pracowała tylko z 1 osobą, tylko nas wciąż przetasowuje) i jest przynajmniej wesoło, bo każdy ma inny punkt widzenia w temacie, na który dyskutujemy, każdy ma inne doświadczenia itd.
W ostatnich tygodniach zrobiliśmy mały reset znajomych i przestaliśmy się przejmować tymi, którzy kiedyś wydawali się nam bliscy, a okazali się niedojrzali i niewarci poświęcanego im czasu. To była odpowiednia pora. Szkoda życia, by marnować czas dla tych, dla których ważniejsze są intrygi, kręcenie, wymyślanie i przede wszystkim stanie w miejscu pod każdym względem. I między innymi dlatego wpadł Dejfit w piątek. Jak zawsze na kawę, a skończyło się - jak zawsze - na 2 winach. Wyszedł późno w nocy. Nie zaniedbamy się już. Z pozostałymi, którzy nas nie widzieli jakiś czas, również.
Jutro mam kolejną rozmowę ws pracy popołudniu - pomyślcie o mnie ;) A kiedy pisałam ten post, zadzwonili z innej firmy i zaprosili na poniedziałek. Jak fajnie, że się trochę ruszyło!
Ach, no i w międzyczasie była kolejna oliwa. Zapraszam do czytania o Mondo Cane!
Wracam jeszcze do notatek, wish me luck/ mi augurate in bocca al lupo! ;)
Parola del giorno: il fornaio - piekarz, przykład:
Mio zio è un bravo fornaio: il pane, i dolci, i taralli e le altre delizie che prepara vanno a ruba e non rimane mai niente sugli scaffali!
Jest Noteckie jest impreza:))))
OdpowiedzUsuń;)) chociaż ja chyba wolę Gniewosze, a najbardziej to wino - wiadomo... ;)
OdpowiedzUsuń