run-log.com

poniedziałek, 6 lutego 2012

Jemy pizzę i oglądamy filmy

Trochę ostatnio obejrzałam, ale napiszę o wybranych. Dokument "We feed the world" polecam właściwie wszystkim. Choć trochę mnie rozczarował, bo swego czasu było o nim głośno, to jednak dobrze mieć te wszystkie informacje w jednym miejscu. Liczby o głodujących ludziach czy o ofiarach głodu robią wrażenie. Sceny z ubojni czy z kurczętami na taśmie produkcyjnej również. No i niezrozumiałe dla mnie wycinanie lasów amazońskich stało się jasne. Ale zszokował powód i jego konsekwencje.

W końcu wybraliśmy się do kina, po długim czasie "odwyku". Na "Rzeź". Nowy Polański nie powala na kolana, ale jest oczywiście solidnie zrobiony i mistrzowsko zagrany. Trudno wskazać, kto wiedzie prym, bo każdy z czterech aktorów zagrał tu doskonale. 8/10, bo mimo wszystko to Polański. I jednak dla mnie lepiej zagrały kobiety, czyli Foster i Winslet. Dla mnie trochę zbyt duszny jednak, ale ja nie lubię filmów, w których się dużo krzyczy. A jeśli chodzi o zamysł, to uwielbiam - to znaczy zamknąć w jednym pomieszczeniu kilka osób. Piękne. Ale bardziej mi się podobało to  w "Linie" Hitchcocka. Tyle o tym filmie pisano, że nie będę Was zanudzać. Obejrzeć! Wiecie, ja uwielbiam Polańskiego i już czekam na jego kolejny film. Ma być podobno o Hollywood.

Wróciłam wczoraj do "Bezsenności" z absolutnie mistrzowskim Alem Pacino. Christopher Nolan tak nakręcił ten film, że po jego obejrzeniu jesteście naprawdę zmęczeni. Albo to Pacino tak zagrał tego zmęczonego? Bardzo lubię ten film. I zawsze po nim myślę, żę jednak boję się trochę Alaski i tych białych nocy.

A dzisiaj obejrzeliśmy "Dwunastu gniewnych ludzi" Lumeta z 1957 roku. Oj, cóż to za kino! Jakie charaktery! Pamiętajmy, że nie zawsze coś jest czarne lub białe, że trzeba brac poprawkę na wszystko. Do głowy przychodzi sprawa zabójstwa malutkiej Madzi, o której wszyscy wiemy. Nie możemy być pewni w tej chwili, co się naprawdę stało. Możemy przypuszczać, ale po co wydawać wyroki choćby przed sekcją zwłok? Ok, Lumet zrobił świetny film, nadróbcie, jeśli nie znacie.

W czwartek w Muzie za 5zł "Niebezpieczna metoda" o 18:15. Wybieramy się, bo film podobno słaby, ale ze względów magisterskich i nie tylko (Jung i Freud jednak) mnie interesuje, więc można do kina iść, prawda? Nie przegapcie, jeśli się czaicie.


Wczoraj był u nas Wojtek, z którym długo się nie widzieliśmy i przyniósł nam białe wino, które okazało się idealnym do dzisiejszej pizzy z owocami morza.

Przepis Agnieszki Gabor na ciasto jest taki:

1,5 szklanki mąki
0,5 szklanki mleka
0,25 szklanki oleju
sól, proszek do pieczenia

Zagnieść i w chłodne miejsce na min pół godziny.

Dalej nasz przepis:
W międzyczasie podgrzać puszkę pomidorów, żeby były dobrze odparowane. Po około 10 minutach wrzucić małą cebulę pokrojoną jak kto lubi i 2-3 ząbki czosnku. Sól, pieprz i zioła - według uznania.Zazwyczaj robimy z salami lub jakąś szybką, a dzisiaj kupiliśmy owoce morza w Biedronce. Mix za 6.95zł. Krewetki, małże, kalmary, ośmiorniczki, 200 gr. Na zdjęciu widać zawartość, mała miseczka, ale wystarczająca, by dać smak i aromat.
Rozmroziłam, podsmażyłam 5 minut na patelni, posoliłam. Pizzę rozwałkowujemy, nakładamy na blasze, dziurkujemy widelcem. Wylewamy sos pomidorowy, rozcierając po brzegi. Na to starty ser. Na to owoce morza i garść czarnych oliwek. Znowu trochę sera. I na 200 stopni na około 20 minut. Proste?


Parola del giorno: l'impronta - wrażenie, przykład:

Il genio di Caravaggio ha lasciato un’impronta sull’arte, non solo in Italia, ma in Europa. Le sue influenze sono ben visibili nelle opere di Rembrandt e di Velazquez.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz