run-log.com

środa, 23 maja 2012

Io parlo italiano

Najpierw zatrzęsło pod szkołą w Brindisi - w sobotę rano pod jednym z liceów wybuchła bomba, która zabiła 2 osoby, dużo młodsze ode mnie, ech :( Oczywiście, jak to zwykle bywa na południu, nic takiego nie dzieje się bez udziału mafii. Poszło o sędziego Falcone, który został patronem tej szkoły. Ów sędzia został zamordowany przez sycylijską mafię w 2002 roku i w sobotę właśnie uczniowie szkoły mieli uczestniczyć w pochodzie ku jego pamięci.
Tymczasem w niedzielę zatrzęsła się ziemia na północy, w okolicach Bolonii i Ferrary. Siła wstrząsów wyniosła 6 w skali Richtera, czyli prawie tyle, co w L'Aquilii w 2009 roku. I tu jeszcze poczytajcie. Bardzo lubię ten rejon, nie muszę chyba tego dodawać? Zresztą, gdziekolwiek we Włoszech by tak mocno zatrzęsło, podobnie bym się czuła. Nie tylko żal ludzi, ale człowiek, który tam nie mieszka, myśli o zniszczonych zabytkach, które chociaż udało mu się zobaczyć oraz o tym, jak długo będzie trwał dramat ludzi - w L'Aquilli wciąż wszystko wygląda średnio podobno. Tam było 300 ofiar, w tym roku nieporównywalnie mniej. Mieli szczęście, czy lepiej byli przygotowani po wydarzeniach z 2009 roku?

Mówicie chociaż trochę po włosku? Udajcie się do Dante Alighieri w Poznaniu po przypinkę "Io parlo italiano", może dzięki temu Włosi zagubieni w czasie euro-sreuro (sorry, już rzygam tą imprezą) właśnie Was poproszą o pomoc?

Czas na książkę i spać. Z prawdziwą przyjemnością wstaję do pracy, codziennie, już od 2 miesięcy. Czy jestem normalna?




3 komentarze:

  1. Ciao Majka, czytuję Cię z podziwem... małe jednak sprostowanie, w Brindisi zginęła na szczęścia 1 osoba, Melissa, a szkoła nosi imię żony Falcone... pozdr K

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki, że czuwasz. wiem o dziewczynie, jednak wydaje mi się, że druga osoba zginęła. musiałam popieprzyć, dzięki za sprostowanie.
    za szybko pisałam ;)
    witam w ogóle, po pracy obejrzę blogi, bo widzę, że warto ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A kochana, nie warto, to takie babskie wypociny na włoskiej emigracji, ja do Ciebie chętnie wpadam na dawkę świeżutkiej energii, trzymam kciuki za bieganie i język włoski tymczasem, ps. o drugiej osobie nic mi nie wiadomo, gdyby zmarła, Włosi pewnie trąbili by o tym tak jak to robią teraz o Melissie, 24 su 24, 7 giorni su 7.... pozdrawiam ciepło K

    OdpowiedzUsuń