run-log.com

niedziela, 15 lipca 2012

Drużyna Gazety 2012 - II tydzień. Ołowiane nogi...

UPDATE na końcu...

 I cóż, nie biegło mi się znakomicie w tym tygodniu, a dodatkowo wcale nie ukończyłam treningów według planu. Ale o tym za chwilę. Najpierw Was przeproszę - nie wiem, kiedy mi ten tydzień spieprzył, serio. Wybaczcie przerwę w pisaniu i monotonię, bo to kolejna z rzędu notka o bieganiu... Wiem jednak, że są tacy, których ona ucieszy, dlatego zapraszam tu - Blog naszej drużyny. Tam piszę częściej, piszą tez inni ;)



Środa - 8,4 km, tempo 6:53 min/1km
Sobota - 8,4 km, tempo 6:45 min/1km

Razem: 16,8 km

Środa - 8,4 km
Nogi po całości trochę bolały, ale po 2-3 km już było ok i biegło się naprawdę dobrze. Nie miałam kłopotów z ukończeniem, ale pod koniec cieszyłam się, że dzisiaj tylko 8,5. Kolejnego dnia nic nie czułam.


Sobota - 8,4 km
Nie miałam siły w piątek, dlatego przełożyłam trening na sobotni poranek i w związku z tym postanowiłam długie wybieganie zrobić w niedzielę popołudniu, by dać nogom odpocząć ok 30h - zwykle biegam co drugi dzień.

Ołowiane nogi, ciężkie, trochę marszu co ok 1,5km, totalnie bezsilna jestem... ;(
Nie wiem, co się dzieje, czy to naprawdę może być przez pogodę?! (kilka godzin po treningu była burza, silny wiatr, zupełna zmiana pogody) Nie wiem, ale podczas biegu aż głowa bolała (od około 35 minuty), co mi się nie zdarzyło.


Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ta cholerna kostka, którą zaczęłam czuć kilka h po treningu. Pamiętacie? Rok temu skręcona na tydzień przed Półmaratonem w Grodzisku. Poczułam ją pierwszy raz po przerwie 2 miesiące temu podczas długiego biegu w lesie (tam stopa jest mniej stabilna, niż na asfalcie), a kolejny raz tydzień temu, też podczas długiego biegu. Lekki ból, potem jakbym rozchodziła, tylko czułam. 

Wieczorem zobaczyłam na niej zasinienie i pęknięte naczynia wokół niej. Przeraziłam się, napisałam od razu do Trenera. Mroziłam 2 razy po 20 minut. Dzisiaj też, jeszcze raz na noc potrzymam zmrożony woreczek. Nie ma obrzęku, na pewno nie jest skręcona, ale podejrzewam, że nadwyrężona. Nie mogę biegać, jeździć na rolkach ani na rowerze. Nie pytajcie, jak się czuję. Jest fatalnie. Nieźle zaczynam, nie ma co...

Trochę na poprawę humoru wklejam link z najnowszej "Rozgrzewki". Spójrzcie na czołówkę. Czy mój Trener i Mistrz Urbaś nie są szaleni? ;)


UPDATE ;)
ps. No właśnie! Kto nie kupił wczoraj GW, temu linkuję, enjoy ;)


3 komentarze:

  1. z tego wszystkiego skasowałam zeszłotygodniową notkę ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. Smarowałaś kostkę maścią z heparyną??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. posmarowałam Altacetem 1 raz, ale generalnie mrożę 2-3 razy dziennie i odpoczywam, tzn nie biegam i zero rolek do czwartku - wg zaleceń Trenera ;)
      ale od wczoraj już ok, tylko może faktycznie dam jee odpocząć.

      dzięki!

      Usuń