Przed północą nie zdążę, no ale co zrobić ;)
Tak na szybko tylko relacja z minionego już, VIII Tygodnia z Drużyną Gazety Wyborczej:
Poniedziałek 4km, tempem 7:18/km
Środa 4,6km, tempem 6:47/km
Niedziela 5km, tempem 6:27/km
Lekki tydzień to był, bo po tygodniowej przerwie.
Wciąż boli, ale nie kostka! :)
Kostka dużo lepiej, tzn masując boli, ale
nieporównywalnie mniej, więc jest postęp. Natomiast masując shina... naprawdę
muszę szukać bólu ;) Ale masuję dalej, jutro do dr Marszałka znowu, bo jednak
codziennie lekko kostkę czuję, głównie rano - tak jakby musiała się rozruszać.
Najważniejsze jednak, że nie boli podczas biegu i bezpośrednio po nim.
W niedzielę musiałam skrócić bieg o 1,5km, bo niestety znowu
dokucza kolano po zewnętrznej :( Dalej robię Kledzika, dołożyłam też te
ćwiczenia,
już naprawdę nie wiem, co więcej... Z linka to ostatnie ćwiczenia robię od dawna, a to z wałkiem boli masakrycznie... Ale robię, no bo co. Codziennie. I naprawdę rozciągam świetnie udo, kilka razy, zawsze po 30 sekund.
Nie boli tak, że nie mogę biec, ale boli wystarczająco, by dać mi powód do
przerwania biegu. Czy jest w ogóle sens dalej się przygotowywać do maratonu, jak
nie mogę robię porządnych wybiegań?! Moim zdaniem nie. Już się pogodziłam z tym, że nie przebiegnę mojego pierwszego maratonu w całości, bo po prostu pewnych rzeczy nie przeskoczę. Mam tylko nadzieję, że wszystko na tyle wyleczę, by reprezentować Drużynę Gazety człapiąc np Gallowayem. Ech.
A tak cudnie się dzisiaj czułam podczas biegu! Lekko, bez problemów z oddechem, nogi niosły cudownie... Aż do 4km, gdy wrócił ból kolana.
Uciekać śnić dalej o Neapolu. I prawdziwej pizzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz