sobota, 15 września 2012
Antica Pizzeria Da Michele - piu buona pizza del mondo!
Zacznę od tego, że z racji mojego zainteresowania Włochami, kulturą tego kraju, a również jedzeniem około śródziemnomorskim, zjadłam w swoim życiu wiele pizz. Naprawdę różnych. Pizze na telefon w Polsce traktuję nie do końca jak pizzę, a zamawiamy ją 2 razy w roku - po półmaratonach i maratonach. Tutaj jemy ją tylko w Bar a Boo, bo żadna inna nie zasługuje na zainteresowanie.
Myślałam, że wiem, jak smakuje włoska pizza, ale myliłam się tak okrutnie, że aż mnie bolało serce, gdy jadłam - na myśl, że za chwilę się skończy.
Na koniec całego dnia zwiedzania Neapolu, znaleźliśmy Da Michele (wybierając się do miasta, w którym jest najlepsza pizza, szukaliśmy tego właściwego lokalu tu). Około 8-10 osób czekających na zewnątrz. Obserwując i rozmawiając z resztą, rozkminiliśmy system: obsługa wydaje numerki, następnie czekamy na wywołanie (Michał: "Jak jest 56 po włosku?!"). Udało nam się, bo staliśmy tam najwyżej 15 minut. Lokal wyglądał... dziwnie... Jak stołówka. WSZYSCY jedli pizzę, bo tylko pizza tam jest, a na dodatek 2 rodzaje: Margherita i Marinara.
Denerwowałam się, nie ma co ukrywać. Miałam zjeść pizzę życia, sami rozumiecie ;). Przejechaliśmy 2000 km autem z myślą, że będzie Pizzą Życia. Pierwsze kęsy, nic nie mówimy, patrzymy na siebie, w końcu mówię, że nie można się do niczego przyczepić. Kolejny trójkąt biorę do ręki i mówię, że bardzo dobra. Potem było jeszcze lepiej. I wtedy zaczęła się kończyć. Słuchajcie, wszystkie pizze, które potem jedliśmy, nie mogły się zupełnie równać z tą w Da Michele. Wiedzieliśmy, jak ważna jest prostota w kuchni włoskiej i że ona nas najbardziej urzeka od lat, ale w Da Michele dopiero to zrozumieliśmy. Pomidory, ser i bazylia. Wszystko. W czym tkwi siła? W pomidorach z Kampanii? W mozzarelli z Kampanii? W bazylii, przesiąkniętej słońcem Kampanii?
Również w tym wszystkim, o czym mówią na filmie: żadnych ulepszaczy, wszystko świeże. Ta pizza jest doskonała, po prostu doskonała!
Potem jedliśmy też margheritę (Często ją bierzemy we Włoszech, wiadomo) w okolicy Terraciny, gdzie mieliśmy bazę i już nigdy tak nie smakowała, zupełnie inne te pomidory, wszystko.
To była najlepsza pizza w moim życiu. Na pewno tam wrócę i na pewno będę czekać (zwykle jest 30 osób na zewnątrz, więc mieliśmy szczęście) na stolik. I Wam też radzę.
Nie chce się teraz już innej jeść, naprawdę. To straszne. Z drugiej strony... trzeba znowu jechać do Neapolu - choćby po to, by zjeść pizzę ;)
Miłego weekendu ;)
ps. Pizza w Da Michele kosztuje 4 euro.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuję za polecane miejsca i te w Polsce i w Italii. Coś w tym jest, że najlepiej smakuje pizza w Italii, to samo jest z makaronem. Włoskie słońce sprawia, że smak warzyw i owoców jest aromatyczny,a przez to potrawy bardzo wyraziste w smaku.
OdpowiedzUsuńWiele wrażeń życzę w podróży po włoskiej ziemi.
Majka, jak tam Twoje bieganie? Co z kontuzją? I jak tam przygotowania do maratonu? Biegałaś coś w tej Italii? ;-)
OdpowiedzUsuńBiegałam, biegałam, ale po płaskim,a Misza zdobywał góry ;)
OdpowiedzUsuńAle mam odnowione ITBS, więc maraton wiosną... ;(