run-log.com

czwartek, 18 października 2012

Krótko

Krótko, bo załadowałam polopirynę, Michał robi mi kakao, a ja do łóżka z Salingerem wskakuję. Krem porowo - ziemniaczany ugotowałam, więc mam co jeść jutro. Zupa dobra na wszystko! 

Choruję, dlatego nie piszę - po powrocie  z pracy zjadam obiad i spać, ale nie udało się choróbska wypocić. Jutro urlop, idę do lekarza, wierząc, że 3 dni w łóżku wystarczą, by nie brać zwolnienia lekarskiego...

A dla ciekawskich: w pracy czasem jest tak, że jest kwas. Trzeba wtedy usiąść i porozmawiać. Tak zrobiłam. Jest dobrze, bo do pracy chodzimy po to, żeby pracować, ale spędzamy tam ok 8h dziennie, więc tolerujmy się, szanujmy; nie musimy się przyjaźnić, ale nie podkładajmy sobie nóg, nie o to przecież chodzi? Okazało się, że wystarczy porozmawiać i jest ok. Zapomnijmy. :)

A w następnym poście będzie o maratonie, o Drużynie Gazety Wyborczej, o S. Jurku, o moich ciasteczkach owsianych i o milionie innych rzeczy, o których wciąż nie mam czasu Wam napisać.

Ci vediamo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz