run-log.com

piątek, 28 grudnia 2012

Agape znaczy miłość



Od początku chciałam 2 koty, ale Michał miał całe życie psy, więc tak się cieszyłam, że zgadza się na kota przy mojej alergii, że poszłam na kompromis, bo nie chciałam już bardziej przeginać. Bajka ma teraz 2,5 roku. Kilka tygodni temu, w noc z niedzieli na poniedziałek, gdy zasypialiśmy, przed 1 w nocy, powiedział nagle "Myślę ostatnio nad drugim kotem". Przysięgam, że ON to powiedział! Oczywiście zasnęłam nad ranem. Michał pomyślał o towarzystwie dla naszej kotki, bo w ostatnim półroczu bardzo się uspokoiła, łasi się, jest bardziej dostępna, słowem: trudno uwierzyć, że to ta sama kotka. I stwierdził, że smutno jej bez towarzystwa. Oczywiście, zgadzam się itd, ale szczerze mówiąc, intencje są dla mnie mało ważne - liczy się, że będzie drugi kot, z tego powodu jestem niezwykle szczęśliwa!

Od razu byliśmy zdecydowani pomóc kotu z jednej z poznańskich fundacji. Wybraliśmy Agape Animali. Zadzwoniłam w listopadzie tylko, by zapytać, jak długo trwa proces adopcyjny. Rozmawiałyśmy 40 minut, podczas których opowiedziałam jej o moich doświadczeniach z kotami, dlaczego chcemy drugiego kota. Były różne pytania: o to, czy planujemy dzieci (i co wtedy z kotem?), czy mamy stabilną sytuację finansową itd. Kto nie rozumie, dlaczego o takie rzeczy pytają, ten nie ma wyobraźni. 

Odpowiadałam i tłumaczyłam cierpliwie, ale szybko zrozumieli, że mają do czynienia z prawdziwą kociarą ;)
Obiecałam zadzwonić w połowie grudnia i wtedy dogadać szczegóły, ponieważ planowałam urlop między świętami, a wiem, jak ważne jest, by być z kotami w pierwszych dniach dokocenia.


Wstępnie wybraliśmy ze strony Fundacji 2 koty - Docenta (piękny, 4-letni) i Jokera (2-letni). Podczas spotkania okazało się, że Docent może iść do domu, gdzie będzie jedynym kotem, a Joker jest niezwykle płochliwy i niedostępny.

Pierwsze spotkanie adopcyjne odbyło się w piątek, tydzień przed świętami. Spędziliśmy w kotulni niemal 3h. Nie udało mi się dotknąć nawet Jokera, ale postanowiliśmy go wziąć. Wierzymy w to, co mówią dziewczyny: potrzebuje czasu, a w domu tymczasowym wskakiwał swojej pani na kolana, więc doszliśmy wszyscy wspólnie do wniosku, że duża liczba (14) kotów go stresuje, a nie ma też zapewnionego jednego opiekuna, bo codziennie przychodzi tam inny wolontariusz.

Zdecydowaliśmy się na niego, bo jest duży (Bajka też, muszą być równe siły...), jest dorosły, czyli nie będzie szalał, a poza tym jest pokojowo nastawiony do innych kotów, nie wdaje się w bójki, a nawet nie reaguje na zaczepki. A Bajka mu na pewno nie odpuści próby wtargnięcia na jej teren.
Poza tym ze względu na wiek, wielkość i płochliwe usposobienie przy pierwszych kontaktach, nie ma szans na adopcję. Więc kto jak nie my? Jest tam najdłużej spośród wszystkich kotów. Oczywiście, że myślałam nad mruczącą i tulącą się Nutką czy spokojnym Winstonem. Ale one szybko znajdą swój dom.

Myślę, że czekaliśmy na siebie z Jokerem. W Fundacji radość przeplata się z rozpaczą, bo jest tam tak długo, że wszyscy go strasznie pokochali, a jednocześnie cieszą się, że go chcemy.

Z Jokerem jest tak, że nawet kilka rodzin go wybrało, przyjeżdżali kilka razy na spotkania adopcyjne, ale ponieważ nie zdołali go dotknąć, a on nie przejawiał najmniejszej ochoty na kontakt, rezygnowali z niego.

Pojechaliśmy po niego w środę. Na zdjęciu pamiątka, którą ma Michał po pierwszym spotkaniu z Jokerem. Nie, nie jest agresywny, tylko jak go Michał chwycił, by włożyć do transportera, kot się wyrwał, odepchnął tylnymi pazurami, no i masz, woda utleniona poszła w ruch.
Daliśmy mu spokój, bo był strasznie potem już zestresowany (oczywiście żaden kot nie robi takich problemów z transporterem, jak Joker - wszystkie po kolei do niego same wchodziły...), więc w czwartek miała go nam przywieźć Magda. Niestety ze względów rodzinnych, stało się to niemożliwe. Dzisiaj po 9 rano zadzwoniła Ania i powiedziała, że Joker czeka na nas w transporterze. Dokończyliśmy śniadanie dławiąc się niemal w pośpiechu, kawę wypiłam "na dwa razy" i w drogę.

Reszta jutro. Dzieje się ;)




3 komentarze:

  1. Trzymam za Was kciuki! Pozdrawia dzisiejszy Łapacz Jokera:) Magda:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie jest lepiej, niż spodziewaliśmy. I smutniej, bo Bajka się boi, wycofuje... ;(
    A Joker śpi pod kołdrą. Drzwi otwarte - najważniejsze, że chwilowo się nie biją!
    Dziękujemy, Magda!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, Joker jest piękny! Ja też trzymam mocno kciuki, jestem pewna, że dogadają się z Bajką. Pewnie potrzebują po prostu trochę czasu, muszą oswoić się z nową sytuacją i ze sobą nawzajem, ale będzie dobrze, na pewno :) Czekam na dalsze relacje! Ściskam.

    OdpowiedzUsuń