run-log.com

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Kwestia szczęścia

Mało gram ostatnio z powodu braku czasu, ale jak już gram, to zwykle wygrywam. W czasach liceum brałam udział we wszystkich konkursach, jakie mi się nawinęły, dzwoniłam do radia (kilka stacji radiowych, lokalnych) każdego dnia. Zgarniałam masę biletów do kina, teatrów, książki w konkursach ortograficznych (też w jednej z poznańskich stacji radiowych). Podliczyłam kiedyś wszystkie kwity - przestałam liczyć na 250 wygranych i było to w czasie późnego liceum.

Od tamtego czasu gram rzadziej (np teraz w pracy nie mogę słuchać konkretnej stacji radiowej, w której wygrywałam bardzo często), więc te wygrane zdarzają się najwyżej 10 razy do roku.
Najciekawszą wygraną był 3-miesięczny kurs nurkowania na basenie w Poznaniu. Niestety okazało się, że trzeba mieć swój sprzęt...

Oczywiście wygrywam drobne rzeczy, tak jak wymieniłam. Wciąż nie udało mi się trafić choćby "czwórki" w lotto (gram kilka razy do roku, a "trójki" też rzadko się zdarzą), samochodu, podróży na Dominikanę ani domu na Mazurach. Ale trzeba mieć nadzieję ;)

Kilka tygodni temu w pracy mieliśmy taki dzień z konkursami, ja akurat brałam udział w recyklingowym starciu (nie takim klasycznym, bo były odpady z hali produkcyjnej) i cóż... Nie mając praktycznie do czynienia z halą, wygrałam z osobami, które tam pracują 8h każdego dnia. Wygrałam telefon komórkowy ;)

A dziś rano okazało się, że wygrałam oliwę z Vieste, z Apulii. Był konkurs u Da Capo. A dziś wylosowały mnie rączki córeczki Kasi. Pozdrawiam obie i dziękuję. Obiecuję, że wykorzystamy olej najlepiej, jak będziemy potrafili!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz