run-log.com

niedziela, 24 marca 2013

Wiosna!

Jak pięknie, jak słonecznie jest!



Wczoraj pół dnia w spódniczce biegałam po mieście. Tak, spódniczce w rozmiarze S. I czułam się nawet fajnie :) Mówię Wam, czuję wiosnę, w sercu również!

Odwiedziliśmy wczoraj moją babcię, zostawiając jej same dobroci, dzięki którym ma szybko wrócić do zdrowia (zmieszane przez nas suszone owoce: figi, morele, żurawina, rodzynki), murzynek upieczony po śniadaniu, jogurty, soki i inne pyszności, a potem poszliśmy na pierogi z Groupona do Coco Cafe. Dobre. Michał wziął z zieloną soczewicą, masłem i koperkiem, a moje były z boczniakami i czerwoną cebulką. Nie były powalające, ale smaczne. Moje niestety przesolone.

Ponieważ uparłam się i nie byłam u lekarza, cały tydzień przespałam, przesmarkałam i przekaszlałam. Powoli nabieram sił, jednak wczorajsza wycieczka po mieście zrobiła swoje i z Fervexem zasnęłam o 21. Taka wystrzałowa sobota, co? Michał położył się pół godziny później (on jest zdrowy, serio), za to zrobił mi niespodziankę jego budzik dzisiaj o 6:35... Tak, W NIEDZIELĘ. Michał przygotowuje się do maratonu w Warszawie i dzisiaj miał 30-km  trening, więc postanowił wstać wcześniej, żebyśmy mieli z dnia coś więcej. Ja przysnęłam i ostatecznie wstałam chwilę po 8. Fajnie jest mieć więcej z niedzieli. Co prawda my dłużej niż do 9 nie śpimy, ale urwałam jeszcze godzinkę dzisiaj!

W południe zrobiłam zakupy w Tesco przez internet (Agata, dzięki, to cudowny sposób!), a zaoszczędzony w ten sposób czas wykorzystaliśmy na 1,5-godzinny spacer po lesie. Było tak słonecznie!

Wiem, że wszyscy wokół narzekają i wyzywają, bo długa zima i w ogóle... A ja, chyba odkąd jest jaśniej, czuję się cudownie, wiosennie, lekko. Mimo choroby, zimna, kurtki zimowej... No jak, nie czujecie tego powietrza? Dzisiaj dzięcioła spotkaliśmy w lesie! Za kilka dni już będzie kilka stopni na plusie, wytrzymajcie jeszcze chwilę! A Michał jest żywym przykładem na to, że to słońce wywołuje piegi - mówię Wam, jest pięknie! Wbrew temu, co widać na zdjęciach, no! ;)

Zjadłam pysznego pstrąga pieczonego w folii (niedziela bez ryby? Niemożliwe!), więc czuję się podwójnie szczęśliwa. Książka i spać!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz