run-log.com

piątek, 30 listopada 2012

Warszawo, I'm coming!

No właśnie. Spakowana. Jeszcze tylko sprawdzenie, czy wszystko jest i spać.
Służbowo będę w stolicy w poniedziałek i wtorek (szkolenie), więc pomyślałam, że skoro wybieramy się do Agaty od stu lat... :) Jutro już jedziemy, Michał wróci w niedzielę wieczorem, a ja zostanę.
Dodatkowo Sebastian, biegowy kolega z zakładu w Szczecinie, którego gościliśmy u siebie w czerwcu z okazji Półmaratonu w Grodzisku, też został zaproszony i przyjeżdża już w niedzielę, więc emocje zapewnione z wymienioną dwójką :)

W Warszawie byłam 100 lat temu, a razem z Michałem byliśmy tylko kilka godzin, przejazdem i naprawdę nam wstyd, że dotychczas się nie udało dobić do A. Ale, czytająca Agato, nadrobimy jutro, prawda? :)

Uciekam do książki, pojawię się tu pewnie dopiero pod koniec przyszłego tygodnia, uciekam śnić o Warszawie.

1 komentarz:

  1. Takie podejście do wizyty w Warszawie bardzo mi się podoba:) A atrakcji będzie co nie miara. I obowiązkowy obiad w Du-za Mi-ha. I 20 mln gwiazd na kopernikańskim niebie:) A chleb już się piecze!

    OdpowiedzUsuń